6
Products
reviewed
0
Products
in account

Recent reviews by JXRaiv

Showing 1-6 of 6 entries
2 people found this review helpful
6.6 hrs on record
Overcooked

Gra została stworzona przez małe, nieznane wcześniej studio Ghost Town Games Ltd. i wydana przez popularne Team17 Digital Ltd. (znane chociażby z serii "Worms"). Bardzo szybko zaistniała w Internecie i zyskała sporą popularność w gronie graczy z względu na zaskakująco dobrze dopracowany tryb rozgrywki "kanapowej". Podstawowa cena tego tytułu w dniu pisania recenzji wynosiła 16€ lecz ja ją zgarnąłem jako część sierpniowego Humble Monthly Bundle za ~7-10 złotych.

Grajmy razem na kanapie!

Najważniejszym atutem tego tytułu jest wcześniej wspomniana, bardzo dobrze dopracowana rozgrywka "kanapowa" podczas której wraz ze znajomymi możemy wspólnie działać na jednym ekranie - czy to w wątku fabularnym starając się razem uratować świat w ekipie do czterech graczy, czy też konkurując między sobą, który zespół jest lepszy. Gra zakłada możliwość gry w dwie osoby na jednej klawiaturze oraz dwóch graczy na padach, albo jeden na klawiaturze i trzech na padach. Polecam ostatni wariant, bo rozgrywka w dwie osoby na jednej klawiaturze może być dla niektórych bardzo niewygodna, a w grze nie ma opcji zmiany klawiszologii.

Nie jest wymagana obecność aż czterech graczy, możemy grać i w dwie osoby. Wraz z większą ilością osób teoretycznie możemy lepiej porozdzielać zadania, ale z drugiej strony poziom trudności bardzo rośnie więc musimy naprawdę dobrze współpracować dla najlepszego wyniku.

A może jednak samemu?

Skoro jest to tytuł tak bardzo nastawiony na kooperację ze znajomymi, a my dla przykładu realnych znajomych grających w gry niestety nie posiadamy, to czy w tej grze jest jakiś tryb solo? Zasadniczo tak, istnieje możliwość grania kompletnie samemu, ale pomijając trudność czy poziom skomplikowania w przełączaniu między dwoma kucharzami, rozgrywka solo nie ma większego sensu. Fabuła jest tutaj dodana po to by była, główna frajda z gry ma polegać na kooperacji ze znajomymi oraz irytowaniu się, gdy ktoś przykładowo "przypadkiem" znowu w nas wpakował się z garnkiem gdy my staraliśmy się zmyć naczynia.

Grafika

Graficznie tytuł wypada bardzo dobrze. Utrzymany w dość unikatowym stylu z ładnymi animacjami i bardzo szczegółowym otoczeniem nadaje się moim zdaniem zarówno dla młodszego, jak i starszego grona graczy.

Muzyka

Bardzo spodobała mi się ścieżka dźwiękowa, która zmienia się z klimatem poziomów i która wraz z kończącym się czasem zaczyna przyśpieszać nadając tempa rozgrywce. Bardzo fajnie to wypada w sytuacji gdy nie uzbieraliśmy jeszcze wymaganej liczby punktów na najlepszy wynik, a tu już muzyka zaczyna popędzać panikujących graczy.

I co nie wypadło za dobrze...

Największą wadą tego tytułu, która przychodzi mi do głowy, jest brak jakiegokolwiek trybu online multiplayer. Gracze proszą o niego twórców od ponad roku i wciąż w sierpniu 2017 roku nie ma żadnych informacji, byśmy się mieli go doczekać. Teoretycznie jest możliwym obejście tego problemu przez odpowiednie programy, lecz wymaga to świetnego połączenia Internetowego wszystkich graczy, a i tak jest to wtedy niemalże niegrywalne. Rozgrywka online multiplayer by również dała możliwość grania pojedynczym graczom co zapewne by zwiększyło sprzedaż gry.

Sterowanie na niektórych mapach może być dość oporne, zwłaszcza gdy gramy w dwie osoby na jednej klawiaturze. Wraz ze znajomymi mieliśmy problem na jednej mapie gdzie szczury kradły nam składniki - łatwiej było przygotować więcej składników niż starać się je odgonić. Są to jednak pomniejsze błędy i nie zdarzają się aż tak często.

Inną sprawą, która również działa na niekorzyść Overcooked jest oferowany czas gry. Po 6 godzinach luźnego bawienia się i przepychania przed zlewem przeszliśmy cały tytuł i... Było nam mało. Teoretycznie jest dostępne DLC, jednak nie miałem okazji w nie grać, a recenzje wskazują, że również jest bardzo krótkie. Przydałby się dodatkowy tryb z generowanymi w sensowny sposób mapami - coś by nie powtarzać wszystkich plansz naokrągło. Gdyby takowy tryb powstał wraz z trybem multiplayer, ten tytuł byłby zdecydowanie wart swojej pełnej ceny. W chwili obecnej polecam poszukać go na jakiejś promocji.

Ocena?

Wraz ze znajomymi bawiliśmy się świetnie i gorąco polecam ten tytuł jeśli mamy z kim grać. W przeciwnym razie poleciłbym wstrzymanie się z zakupem.
Posted 14 August, 2017. Last edited 18 August, 2017.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
92 people found this review helpful
6 people found this review funny
1
26.7 hrs on record
Undertale

Pierwszy raz usłyszałem o tej grze krótko po premierze, jakoś w ostatnim tygodniu września 2015 roku. Było wtedy o niej "dość" głośno w Internecie. Ba, było głośno jeszcze przez długie miesiące później. Gra nie bez przyczyny została wielokrotnie oceniona na różnych portalach ocenami 10/10. Sprawnie unikałem wszelkich informacji o tym tytule, gdyż miałem zamiar kiedyś na spokojnie po niego sięgnąć wiedząc o nim możliwie jak najmniej. Po pewnym czasie grę polecił mi mój kuzyn, którego gust w kwestii gier jest bardzo zbliżony do mojego. Ostrzegł mnie, że "nie będę gotowy na tę karuzelę uczuć". Myśląc "Ja nie będę gotowy? Ha! Przekonamy się!" postanowiłem wreszcie wszystko odłożyć na chwilę na bok, spróbować i... Welp. Nie byłem gotowy.

Będąc w pełnim szczerym - ciężko jest napisać o tej grze cokolwiek, tak by uniknąć spoilerów - a jest to tu bardzo ważne. Rzekłbym nawet, że po prostu się nie da bowiem najważniejszy jest tu element zaskoczenia i jakakolwiek, nawet najdrobniejsza informacja może go zepsuć - a tymi od dnia premiery Internet był wypełniony. Od krótkich cytatów, przez proste komiksy, aż po alternatywne wersje światów wymyślane przez graczy - wszystko to zawierało spoilery w różnej ilości.

Ja przepraszam bardzo, ale ty grafiką nazywasz TE PIKSELE?

Pierwsze co rzuca się w oczy to grafika jak ze starych NESowych tytułów. Nie okłamujmy się - grafika to w dzisiejszych czasach jeden z czynników, na podstawie których znaczna większość graczy (nie wszyscy!) wstępnie ocenia grę. Patrząc więc na Undertale można śmiało stwierdzić, że prosty styl, na jaki zdecydował się twórca gry - Toby Fox - przekreślił ten tytuł dla niektórych ludzi szukających wybuchów jak u Michaela Baya. Jest tu masa naprawdę świetnie stworzonych lokacji, a pewne tła są po prostu śliczne, lecz jest to coś, do czego dociera się z czasem, a nie widzi od razu. Część ludzi odstraszył "kolejny indyk zrobiony z pixeli". Większość zainteresowanych jednak postanowiło spróbować dać szansę tej grze, bo zdawali sobie sprawę, że grafika to nie wszystko.

Te szczeknięcia nazywasz muzyką?

Kolejnym, o czym należy wspomnieć to niezwykła ścieżka dźwiękowa. Została w pełni skomponowana przez jedną osobę - twórcę gry. Krótsze i dłuższe kawałki towarzyszą nam przez całą przygodę przez podziemny świat, idealnie wpasowują się w klimat sytuacji, i pozwalają nam lepiej zrozumieć charakter postaci, z którą mamy do czynienia. Od prostych utworów będących zaledwie kilkoma dobrze połączonymi i powtarzanymi w kółko dźwiękami, aż po skomplikowane melodie zapadające w pamięć na długo.

Pozwól, że opowiem ci historię...

Undertale to przede wszystkim historia. Liniowa, ale świetna, jeśli potrafimy "na chwilę" całkowicie oderwać się od świata rzeczywistego i wcielić w postać, którą jest nam dane kierować. Porównałbym to do czytania naprawdę dobrej i wciągającej powieści, której nie potrafimy odłożyć aż do ostatnich słów epilogu. Historia, która może stać się albo piękną przygodą, albo horrorem.

Ważnym elementem historii jest jej klimat, złożoność i humor. Nie odkryjemy całej historii podczas jednego podejścia, bo nie wszystko jest tu czarno-białe i podane nam na tacy. Niektóre urywki historii wymagają od nas wielu poświęceń. Pozostają też pewne pytania, na które gracze wciąż nie znają odpowiedzi, bo autor milczy w ich kwestii jak grób.

Za moich czasów mechanika w grach była prosta...

Gra jest stworzona w tak zwanym przez niektórych "RPG Makerowym" stylu (nie w RPG Makerze!) - mamy naszą postać, którą poruszamy się po świecie gry strzałkami. Możemy nosić z sobą parę rzeczy (najczęściej coś do szybkiego leczenia się) oraz ekwipować kilka znajdowanych w ciągu przygody przedmiotów (mających na celu podniesienie naszych statystyk lub danie dodatkowego efektu). Podczas spotkania z potworami zostajemy przeniesieni do "minigierki" w której akcja dzieli się na dwie fazy - naszego działania, podczas którego możemy albo atakować, albo wykonać jakieś działanie (przykładowo porozmawiać, pogłaskać, przytulić, albo sprawdzić statystyki oponenta), albo użyć przedmiotu z plecaka, albo okazać kogoś oszczędzić/uciec z pola walki. Po wykonaniu naszego działania przychodzi czas na turę przeciwnika. Sterujemy małym serduszkiem przedstawiającym naszą duszę i musimy unikać ataków przeciwników, z czego każdy napotkany stwór zachowuje się kompletnie inaczej. Wraz z czasem poznajemy nowe mechaniki, ale większość opiera się o zręczność gracza.

Czy jest w tym tytule coś, co mi się nie podobało?

Biorąc pod uwagę to, że przeszedłem grę trzykrotnie to niewiele. Był moment czy dwa, gdy odniosłem wrażenie, że sytuacja czy żart były zrobione trochę na siłę. Przy trzecim podejściu męczące było to, że 3/4 czasu, jaki spędziłem w grze było poświęcone poprawianiu moich wyjątkowo miernych zdolności w grach zręcznościowych. I nie jest to tak, że ten tytuł jest trudny. Wiele sytuacji można rozwiązać na różne sposoby, gdyż walka nie jest jedynym rozwiązaniem, ale najwięcej po prostu zależy od tego, jak postanowimy grać i co osiągnąć.

Fandom.

Największym problemem tego tytułu jednak nie jest grafika, mechanika, historia wymagająca wczucia się czy nawet trudność, lecz... "Fani". Nie wszyscy oczywiście, ale ludzie, którzy od samego początku na siłę chcieli by inni "koniecznie w ten tytuł zagrali", wszelkie negatywne komentarze traktowali niczym obelgę wobec ich rodzin, a na domiar złego zasypywali Internet tonami spoilerów. Kilku youtuberów stwierdziło, że irytowało ich jak niektórzy widzowie chcieli na nich wymusić by zrobili coś w ten, a nie inny sposób. Naciskali "zagraj! kliknij! spójrz tam!!1!1!" co psuło przyjemność z gry. Sądzę, że Undertale jest grą, którą powinno się spokojnie przejść całkowicie samodzielnie bez ingerencji innych ludzi.

Po pierwszym przejściu postanowiłem wyjść ze swego anty-spoilerowego schronu i zobaczyć co społeczność internautów uważa na temat tej gry. Krótko rzecz ujmując: Przeraziło mnie to. Rozumiem, że komuś się coś podoba się, lecz ludzie nie znają umiaru. Nie twierdzę, że grafiki, filmiki czy piosenki powiązane w jakikolwiek sposób z grą są złe - nie, w dużej części były naprawdę świetnie zrobione czy wciągające i wciąż lubię wracać do pewnego komiksu z nadzieją, że autor zdecydował się go dokończyć po ponad roku przerwy oraz powspominać kilka piosenek. Problem tkwi w tym, że masa ludzi podkradała czyjeś prace, publikowała jako własne, tworzyła przeróbki filmików nie podając autorów oryginalnych animacji i wiele innych przykrych historii - a wszystko w chamski sposób jakby mieli się na tym wybić i stać sławni.

Podsumowując:

Jeśli nigdy nie było ci dane usłyszeć o tym tytule lub wiesz o nim naprawdę mało i szukasz opinii czy warto spróbować:

Tak, jak najbardziej tak. Jest to przyjemna gra z historią napisaną w wciągający sposób. Warto spróbować, jeśli potrafisz na chwilę wczuć się w historię i warto spróbować, nawet jeśli nie udało ci się uchować przed spoilerami. Toby Fox stworzył swoje małe dzieło i na długo zapisał swoje nazwisko w historii gier komputerowych.

Nim zagrasz przyjmij ode mnie dwie rady i pamiętaj:
  1. By w pełni doświadczyć tej gry podejmuj decyzje zgodnie z tym, co naprawdę uważasz, a nie co mówią inni;
  2. Niektóre postacie w tej grze pamiętają o twych wyborach, zarówno tych dobrych, jak i tych złych. Czy każdy jest wart uśmiechu? Czy będziesz w stanie znieść ciężar swoich grzechów?
Posted 15 December, 2016. Last edited 18 December, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
10 people found this review helpful
17.3 hrs on record (17.3 hrs at review time)
Crudelis

I first heard about Crudelis in September 2014 when it appeared on Steam Greenlight. Created by two Poles, the game promised up to 60 minutes of gameplay for a single playthrough in a cruel steampunk world with an intricate mystery to solve. Right away it got my attention thanks to the outline of the plot and shortly before the release I got access to a version for testers. Although I'm not a big fan of games created in RPG Maker, due to the limitations of the engine imposed on artists (because of which a lot of really cool ideas and solutions may have to be very simplified), but the announced Crudelis was supposed to be different from most games based on this engine - and almost a month after the release I can confirm that it is.

The most important aspect which distinguishes this game from many other titles released over the years, whether free of charge or not, is that here we do not save the world from some "GREAT EVIL". There are no large castles, abandoned dungeons and scary monsters, and no random fights with enemies that pop-up from behind a bush (such as huge monsters) that serve as filler content. There is also no need to grind by killing evil goblins and other monstrosities in order to earn a sword with slightly better stats that would help us to fight a troll boss or some other beast. All of this has its charm but after playing a few such games the player usually experiences more exhaustion than enjoyment. Some of these games are underdeveloped, others abandoned in the middle of production, or use only the basic graphics. Of course not all games created in RPG Maker are like this (see for example "Pom Gets Wi-Fi" - I highly recommend that game!) but looking at any message board devoted to this engine, we quickly notice that the vast majority want to be "another Gothic or Skyrim" with some epic quest and a great treasure and/or princess at the end. The guys from Whiskey Jack Games felt tired of constantly saving the world and decided to break out of this pattern in their first title. Therefore, within the first five minutes of the game, shortly before a breakthrough test of a machine aimed at reviving the dead, we are attacked in our home and almost mortally wounded, and only thanks to that machine we get the opportunity to solve the mystery of who was behind the attack. It will not be an easy task because we only have 60 minutes to live, and what awaits us is lots of investigating, figuring out the facts from misleading clues.

Misleading clues are the other aspect which distinguishes this title from many others. Most games made in RPG Maker are very linear, because making a story that branches out is a tiring and annoying process for the developers. The developers of Crudelis waded through this quite nicely and managed to branch out the story in a few places so that we have as many as 12 coherent and meaningful endings that are more than just different background colours. Thanks to this, we have to play the game at least a couple of times in order to discover all of them, and during these playthroughs it will be up to us to decide who to trust and who is an ally. Some of the endings and achievements are very hard to get because few things are served to us on a plate. We have to figure out the facts, search rooms and be careful of what we say and who we trust.

Moving away from the story - in Crudelis we have beautiful, colourful graphics, and the interiors of each building are completely different. To this we are treated with nice music and sound effects which build up the atmosphere of a living steampunk world. On the shelves you will find books with short, more or less humorous, descriptions and characters that sometimes speak lines from popular movies, suitably adapted. Thanks to all these treats, revealing the secrets of the Abarian Creek is much more pleasant.

When I think about the cons of Crudelis, only two or three things come to mind:
  1. Many English-speaking people complain about the English translation, that there are some grammatical errors and typos. As far as I know the translator is already burning in hell because of that.
  2. The player can get stuck during the game, because for example they skipped a significant dialogue. Crudelis is a game that requires attention. Although for me it was no problem as I read everything carefully, I heard a comment that someone did not know what to do because they simply did not pay attention, and a log entry was not enough. As I wrote earlier - you cannot rely just on the journal and sometimes you have to show a bit of creativity because crime puzzles do not solve themselves.
  3. The game can sometimes feel as if something is missing or something was cut. It just cries for expanding certain topics. But I know from conversations with the developers that they did not manage to fit in certain things in time, but they will be released in the near or distant future as free DLC, extending the game - which makes me very happy.

So, should you try Crudelis? Personally I think that if you, dear gamer, enjoy steampunk vibes or just want to support the two-man studio Whiskey Jack Games so that perhaps in a few years you get to play a bigger project of theirs, then you certainly should.
Posted 15 February, 2016.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
130 people found this review helpful
8 people found this review funny
1,264.4 hrs on record (1,038.6 hrs at review time)
ArcheAge

Długo się zbierałem by napisać recenzję tej gry i przez całą rozgrywkę podchodziłem do tego aż trzy razy. Teraz, parę dni po definitywnym zakończeniu swojej przygody z tą grą uważam, że mogę się wreszcie o niej rozpisać na spokojnie i opisać co miło, a co źle wspominam. Spędziłem w tej grze grubo ponad 2000 godzin z czego ledwie 1262 "nabiłem" na Steamie. Osiągnąłem w tej grze "trochę" - zwiedziłem wszystkie lokacje, zabiłem każdego bossa, brałem udział w oblężeniach na wrogie zamki i jeden nawet pomyślnie podbiliśmy całą gildią. Wycrafciłem setki itemów, spaliłem masę przedmiotów, a przez moje ręce przepłynęły tysiące golda i ziemniaków. I bananów, nie zapominajmy o bananach. W sumie bananów więcej niż ziemniaków... Poza tym spędziłem w wiezieniu (głównie niesłusznie! - będąc ofiarą politycznych wojen między gildiami) parę godzin, złowiłem setki ryb, przewiozłem tysiące paczek i poległem w walce, czy to na lądzie, czy na morzu niezliczoną ilość razy. Bawiłem się świetnie bo i gra jest świetna. Dlaczego?

"Otwarty świat"

Pierwsze co wyróżnia tę grę spośród wielu innych MMORPGów to "otwarty świat". Nie mamy tu "map" ograniczonych niewidzialną barierą. Jeśli chcemy się przedostać z krańca jednego kontynentu na kraniec drugiego to zrobimy to mijając stolice obydwu frakcji, przepływając duże morze i widząc dziesiątki mniejszych lub większych wiosek, lecz nie napotykając ani jednego ekranu ładowania. Jest to jedna olbrzymia, "żyjąca" mapa ograniczona znakami wskazującymi, że dalsze terytoria są w trakcie rozbudowy przez twórców.

Swoboda

Gracze mają prawie pełną swobodę rozgrywki. Mogą dzielnie bić potwory i otwierać wypadające z nich worki; mogą sadzić i zbierać rośliny/drzewa lub kopać w kopalniach; tworzyć, przewozić i sprzedawać do NPCów specjalne paczki; mogą pójść na ryby, które sprzedadzą za duże pieniądze - wszystko wcześniej wymienione wymaga jednak Laboru, o nim później; mogą pilnowac całymi gildiami respu bossów lub jako piraci napadać na swoją lub wrogą frakcję - a do tego w tym wszystkim nie są zmuszeni do gry jakimiś konkretnymi klasami ustalonymi przez twórców (powiedzmy: Wojownik, Łucznik, Mag, Uzdrowiciel) lecz tworzą je sami. Mamy do dyspozycji 10 szkół, które rozwijamy zdobywając doświadczenie dla każdej osobno, łączymy w wybrane przez siebie kombinacje i które w każdej chwili możemy zmienić na coś innego. Gracz na codzień biegający jako Tank może pożyczyć ekwipunek od znajomego lub zrobić swój, zmienić szkoły i zacząć leczyć lub zostać magiem. Oczywiście pewne ustawienia są bardziej przydatne lub popularne od innych i np. bezużyteczny będzie "Battlerage, Sorcery, Vitalism" bo nie będzie się specjalizował w czymś konkretnym, lecz wybierając odpowiednie szkoły, umiejętności i buffy na pewno każdy znajdzie ustawienie idealne dla siebie.

Bitwy morskie

Są jednym z tych aspektów, które najbardziej mnie przyciągały. Każdy gracz może sobie zbudować statek lub wejśc na czyjś, walczyć wręcz przeprowadzając abordaż lub ostrzeliwywać z dział. Poza tym sama woda wygląda niesamowicie co możesz czytelniku zobaczyć chociazby tutaj: http://test-steamproxy.haloskins.io/sharedfiles/filedetails/?id=580960086


Crafting czyli "potrzebuję więcej Laboru..."

ArcheAge ma jeden z najbardziej kontrowersyjnych modeli craftu z jakim się spotkałem do tej pory. Ponieważ Koreańczycy mówią o grze jako o "sanboxie w którym kazdy może robić co chce" to musieli zrobić coś przez co nie będzie można np. cały dzień stać i kopać jednej skałki by następnie zalać rynek tanimi materiałami. Wymyślili więc "Labor Pointy" które ładują się szybciej dla osób z Premium, a wolniej dla graczy F2P. Każdy kto chce coś wydobyć, przecrafcić lub zbudować musi mieć na to Labor. Można albo poczekać aż się naładuje i wtedy go wykorzystać; można "kupić" czyjś labor co oznacza, że my dajemy komuś materiały i złoto, a ta osoba crafci coś dla nas; można kupić z Item Shopu specjalne miksturki, które dają nam trochę Laboru. Bez laboru praktycznie nie ma craftu, a bez craftu nie ma złota więc samo przez się rozumie, że Labor = Złoto. Co jednak najważniejsze: Labor nie jest potrzebny do jakiegokolwiek PvP, jedynie do zrobienia ekwipunku. Czemu kontrowersyjny? Bo ludzie nie lubią być ograniczani, a jest to częścią modelu biznesowego gry. Gra jest w końcu F2P.

Własny teren

Każdy gracz mający konto Premium może starać się o własny kawałek ziemi. Czy to małą działkę 8x8 na której zmieści parę kurczaków, czy to parę połączonych farm na których przy odpowiednim zarządzaniu będzie mógł zarabiać setki złota, czy to prywatna wyspa zajęta przez długotrwałe zajmowanie lub kupowanie pojedynczych działek od innych graczy. Czemu tylko dla graczy Premium? Bo jest ograniczona ilość terenu na kontynentach, a każdy kto chciałby zostać "wirtualnym baronem ziemskim" będzie chciał go jak najwięcej. No i oczywiście jeśli znajdziemy odpowiedni dla siebie sposób to teren ten możemy zacząć wykorzystywać w celu zarobienia jeszcze większych pieniędzy. Poza tym gdyby każdy mógł mieć to by sobie wszyscy nowymi kontami zajmowali ile by mogli, a tak to koszt utrzymania ~5+ farm jest czasem nieporównywalnie wyższy w stosunku do zysków jakie byśmy z tego mieli.

Premium, Item Shop i Trion

W tej części chciałbym przejść do najważniejszego o czym powinno się pisać w takich recenzjach, czyli do mojej opinii o firmie i modelu jaki wprowadziła. Obecnie na rynku gier F2P rozwiązań jest dużo - lepszych, gorszych, mniej lub bardziej nastawionych na "Pay-To-Win". Jak jest z ArcheAge? Zdecydowanie podoba mi się sposób w jaki firma udostepniła graczom F2P możliwość kupienia rzeczy z Item Shopu bez wydawania ani jednego realnego grosza. Gracz X wydaje 10€ i otrzymuje w grze przedmiot "APEX", który po aktywowaniu da 1250 kredytów w Item Shopie. Przedmiot ten może sprzedać na rynku za co dostanie złoto, a gracz Y albo sobie coś kupi (jakieś mniej lub bardziej przydatne dla niego itemy), albo dokupi drugiego APEXa i odpali Premium za 2400 kredytów. Gracz X jest zadowolony bo dostał szybko złoto (na jakieś swoje wydatki), gracz Y jest zadowolony bo poświęcił czas w grze i zarobił w ten sposób na Premium, i Trion jest zadowolony, bo ktoś dał im pieniądze.

Czy jest realne P2W?
Są itemy dostępne tylko w Item Shopie przez co gracz jest zmuszony do inwestowania w Item Shop lub APEXy. Średnio co dwa tygodnie Trion wrzuca paczki nazywane przez graczy "P2W boxes" z skinami i jakimiś pomniejszymi śmieciami. Nie ma nic co gwarantuje 100% na ulepszenie, wbicie kamienia czy cokolwiek w tym stylu chociaż są przedmioty "zwiększające szanse" (i tak wszystko się pali). Powiedziałbym więc, że Item Shop jest zauważalny i jesli ktoś wyda masę pieniędzy to może momentalnie zarobić mnóstwo golda. Nie kupi się ekwipunku z Item Shopu ale znacznie ułatwi sobie grę. Są ludzie, którzy wydali tysiące euro, i z którymi walka będzie praktycznie niemożliwa.

Ocena

Grę oceniam na mocne 7/10 - dlatego pozytywna recenzja. Poznałem świetnych ludzi z którymi się dobrze bawiłem. Są walki na lądzie, bitwy na morzu (nie kojarzę innego tytułu z takimi bitwami), można robić dużo mniej lub bardziej wymagających czasu rzeczy i jeśli ma się zgraną ekipę to gra jest samą przyjemnością. Firmie daję 2/10 jeśli miałbym stosować jakąś skalę. Trion jest na pewno lepszy od FailForge ale nie nazwałbym ich najlepszą firmą na rynku. Są zbyt chciwi i za bardzo ciągną pieniądze gdzie się da.

Nowym graczom będzie ciężko.
Posted 29 December, 2015. Last edited 29 December, 2015.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
291 people found this review helpful
20 people found this review funny
4
0.6 hrs on record
AION - Został wypuszczony najpierw na rynek Koreański, a następnie Amerykański i Europejski w formie abonamentowej przez firmę NCSoft znaną chociażby z gier takich jak Lineage, Guild Wars i ich sequeli. W 2012 roku Aiona EU przejął Gameforge wprowadzając wersję "Free-to-Play", a NCSoft zajął się serwerami NA i wersją "Truly Free".

Spędziłem w tej grze dobrze ponad 3 lata z krótszymi lub dłuższymi przerwami i jest to jeden z moich ulubionych tytułów MMORPG, który naprawdę miło wspominam. Z 7000 godzin by się zapewne naliczyło łącznie aktywnej gry z krótkim okresem beta testów oraz paroma tygodniami jak jeszcze Aion był grą abonamentową. Nigdy nie mówiłem o sobie, że jestem jakimś niezwykle dobrym graczem jednak jakieś doświadczenie w tej grze zdobyłem, stoczyłem trochę walk na PvP, skompletowałem parę setów, osiągnąłem wysoką rangę, wytankowałem parę instancji gdy wielu jeszcze nie dawało rady, brałem udział w paru ważnych dla serwera bitwach i poznałem masę naprawdę świetnych ludzi z całego świata, z którymi gram w różne gry po dziś dzień. Chociaż chciałbym móc napisać, że polecam tę grę to nie zrobię tego. Chciałbym móc tu napisać o wszystkich problemach z FailForgem jakie uświadczyłęm, jednak limit ~7500 znaków przy 34500 jakie napisałem w pierwszej wersji "recenzji" mi to uniemożliwia. Napiszę więc o najważniejszym, a resztę może dodam w komentarzach.

Podstawową informacją jaką powinien przyswoić sobie każdy kto myśli o Aionie jest to jaki FailForge obrał model finansowy. Każdy gracz żeby móc normalnie grać musi kupić tak zwanego "Gold Packa" który zapewni mu opcję handlu z innymi graczami, sensowną ilość wejściówek na instancje, możliwość pisania na czacie frakcji, brak ograniczeń w wydobywaniu materiałów na tydzień czy rozbijaniu itemów z dropu na kamienie oraz parę innych dodatków. Przy obecnych cenach Gold Packów na serwerach nowy gracz nie ma szans na kupienie go za gold z Brokera. Jest więc zmuszony się męczyć min. 1.5 miesiąca lub kupić go za realne pieniądze z Item Shopu. Chociaż brzmi to strasznie, to jest moim zdaniem dobry system i zawsze byłem zwolennikiem takiej formy "abonamentu". Gdyby się to na tym skończyło to ta "recenzja" byłąby pozytywna gdyż FailForge zaczął naprawdę bardzo dobrze i przez blisko 1.5 roku nie zaoferował nic co by wchodziło jakoś szczególnie w "Pay-to-Win" - były skiny, amuleciki, średnio przydatne pety, mounty, scrolle na reset CD instancji i inne śmieci. Teraz tylko się pogrąża. Średnio co miesiąc lub dwa pojawia się jakiś wyjątkowo bzdurny event P2W pokroju pewnego w którym trzeba było zebrać 24 konkretne karty dla najlepszej nagrody wartej miliardy golda gdy przeciętny Kowalski dostał tylko... 22 losowe karty, gdyż jedna na dzień, przez 22 dni. Karty można było dokupić z Item Shopu oczywiście, a główną nagrodę może wygrały dwie osoby na wszystkie serwery. Dwie osoby, które zapewne przewaliły na tę grę MMORPG z jedną całą dobrą wypłatę dla itemu wartego parę miliardów golda. A ilu próbowało? Scam. Jedno, proste słowo.

Głośno też było gdy Koreańczycy zaoferowali graczom nowy rodzaj hazardu - tak zwane "Shugo Game". "Wrzucaliśmy monetę" i puszczaliśmy w ruch piekielną machinę, która albo mogła nam podbić wirtualny eventowy przedmiot i dać szansę na lepszy drop, albo spalić i wychodziliśmy z praktycznie niczym. Wszystko byłoby ok, gdybyśmy otrzymywali po chociaż jednej monetce na dzień i każdy by się mógł bawić do woli ale... Nie. Otrzymaliśmy ich od FailForge tyle, że ledwo zaczęliśmy kręcić to już zostawaliśmy z niczym, a jedynym źródłem monetek był... Item Shop oczywiście. Event trwał miesiąc, a dla wszystkich skończył się po 5 minutach zabawy. FailForge w takich sytuacjach zawsze zasłaniał się Koreą ale z tego co mi wiadomo, Korea nie stała nad FailForgem i nie mówiła co mają wrzucać do sklepu (wnioskuję po topicu na angielskim forum "co ludzie chcą by się pojawiło w Shopie"). FailForge mógł więc to zmienić lub zlecić zmianę skoro sami nie mogli, tak by nie było to czyste P2W... Ale w jakim celu?

Mógłbym tak wymieniać przykłady. Co gorsza te "eventy" były od pewnego czasu wrzucane na przemian z jakimiś chorymi promocjami typu "100% supplementy do wbijania manastone TYLKO przez ten tydzień!" - bo kto by nie chciał wbić jakiegoś kamienia do ekwipunku bez męczenia się i wydawania ton golda na palenie ich? "Skrzynka z unikatowymi manastoneami" która akurat się pojawiła po patchu, który zmniejszał drop rate manastone ale dawał gwarancję, że przy nieudanej próbie zniszczy się tylko wbijany kamień, a nie wszystkie jak było do tej pory. Paczki z szansą na APkowe Courier Passy dzięki którym mogliśmy kupić/sprzedać cały swój ekwipunek, który robiliśmy pół roku. Wszedł patch 4.8 który zmieniał system Stigm usuwając wszystkie stare jakie gracze zgromadzili i wymagając od nich farmienia nowych co sprawiało wiele problemów... A w Item Shopie przypadkiem pojawiła się "Paczka z nowymi Stigmami" za ~40 PLN. Mogę tak wymieniać. Najpierw to wszystko się pojawiało "TYLKO W TYM TYGODNIU!" Ostatnio przestali nawet udawać i wszystko jest dostępne bez problemów.

Myślisz teraz zapewne, mój drogi użytkowniku, że narzekam. Że "hurr durr, P2W tu, P2W tam, a w rzeczywistości nie jest tak źle i firma jest bardzo miła" - zapewne w takiej sytuacji nigdy nie miałeś styczności z FailForgem. Napiszę więc tylko, że nie narzekałbym tak na to wszystko gdyby FailForge dbał o klientów. A nie dbał niestety w ogóle nie. Aion nigdy nie miał sensownej ochrony przed botami/"dopalaczami" czy ogółem nieuczciwymi graczami, a Support nigdy nie usuwał ludzi łamiących regulamin. Czasem ich nawet nagradzał. Bo czemu by mieli banować własnego klienta, który może coś kupić? Support nie ma pojęcia o tym co robi. Ludzie tam widocznie pracują na starych Nokiach czy czymś bo w ticketach twierdzą, że "mieli problem z rozdzielczością filmiku full HD" FailForge też ostatnio poinformował, że żaden HackShield czy GameGuard nie zostanie zaimplementowany. Nie to bym wierzył, że którykolwiek z tych programów by zapewnił ochronę taką jak powinien ale pracowali nad czymś takim chyba od początku i... Nie są w stanie dodać nic po prawie czterech latach? Nie banują nieuczciwych graczy, chcą wyciągać pieniądze z Item Shopu i nawet już nie sprawiają pozorów, że coś robią w kierunku poprawy sytuacji.

No i nie zapominajmy, że zapowiadane od dawna łączenie serwerów celem wyrównania szans na niektórych z nich (gdzie jest powiedzmy 4 graczy Elyos na 1 gracza Asmodian) się opóźniło. Znowu. O tym, że nie było rozmowy z graczami jak by chcieli widzieć Merge nawet się nie będę rozpisywał. Po prostu zdenerwowało mnie jak się dowiedziałem, że serwer na którym grałem ma zostać połączony z serwerem Tureckim. I nie bym miał coś do graczy z Turcji ale śmietanka Nexusa korzystająca z "wspomagaczy", glide hacków, radar hacków i łamiąca regulamin gdzie się dało pochodziła właśnie z tamtych okolic.

Grę do patcha 4.0 oceniłbym na mocne 9/10. Po 4.0, a do 4.8 (bo dalej nie grałem) bym zszedł do 7/10. Gra była naprawdę bardzo dobra tylko koreańczycy z ostatnimi patchami zaczęli ją udziwniać. Głównym problemem jednak jest firma FailForge i to, że nie robią tego co robić powinni. Tworzą regulamin, którego się nie trzymają ale ciągle dodają coś by wyciągnąć pieniądze.

I nie, mój drogi użytkowniku. Na serwerach NCSoftu nie będzie lepiej. Będzie tak samo, jeśli nie gorzej. Ale jak można porównywać dwie firmy mające graczy gdzieś? Unikaj oficjalnych serwerów lub próbuj się bawić jeśli chcesz. Pamiętaj jednak, że ostrzegałem.
Posted 16 December, 2015. Last edited 16 December, 2015.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
44 people found this review helpful
2 people found this review funny
100.2 hrs on record (58.3 hrs at review time)
Original War jest jedną z zdecydowanie najlepszych strategii czasu rzeczywistego w jakie miałem okazję zagrać. Spośród wielu innych tytułów wyróżnia się naprawdę wciągającą fabułą o szalonej podróży w czasie (w przeszłość) mająca na celu zapewnienia sobie dominacji w przyszłości (czyli teraźniejszości), którą możemy poznać po dwóch stronach konfliktu: grając jako Amerykanie lub Rosjanie; dobrze przedstawionymi postaciami o niesamowitych osobowościach oraz zapadającym w pamięć genialnym polskim dubbingiem. Naprawdę mało jest gier w których faktycznie chce się słuchać rodzimego języka. Co najzabawniejsze zdarzają się obcojęzyczni gracze, którzy z względu na to jak brzmią aktorzy podkładający głos pod bohaterów wolą polskie głosy od "drewnianych" angielskich.

Sterowanie, styl rozgrywki i grafika mogą na początku odstraszyć niektórych graczy przyzwyczajonych do udogodnień oferowanych w coraz to nowszych tytułach. Tutaj nie ma miejsca na bezmyślne atakowanie bez wcześniejszego obmyślenia taktyki. Jeśli któryś z naszych żołnierzy - znanych nam z imienia, nazwiska i czasem stopnia wojskowego - polegnie to więcej go nie spotkamy. Nie usłyszymy zabawnych rozmów z jego udziałem ani komentarzy odnośnie wykonywanych przez niego działań. I co ważniejsze - nikt go nie zastąpi. Nie ma fabryki produkującej oddziały więc musimy uważać byśmy mieli kim walczyć pod koniec. Faktem niestety jest, że koniec następuje szybko i gra jest dość liniowa. Po piątym przejściu gracz wie wszystko co go spotka. Wciąż jednak miło się słucha dialogów czy kombinuje jak przejść misję unikając stosowania tych samych rozwiązań co wcześniej.

Poza tym wszystkim należy wspomnieć o aktywnej i rozwijającej się polskiej scenie Original War. Ludzie wciąż grają w Multiplayera, tworzą mody do gry uzupełniające braki narzucone przez pośpiech twórców oraz nowe kampanie oparte o ich własne pomysły - i wszystko to wciąż po 13 latach od premiery.

Czy polecam tę grę? Jak najbardziej. Jednak jak wiadomo: nic na siłę. Jednych odrzucą wymienione przeze mnie i innych braki lub problemy, a inni zakochają się w fabule i zostaną z tym tytułem na długo.
Posted 17 November, 2014.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
Showing 1-6 of 6 entries