154
Products
reviewed
307
Products
in account

Recent reviews by mob

< 1  2  3 ... 16 >
Showing 1-10 of 154 entries
1 person found this review helpful
27.5 hrs on record
https://www.youtube.com/watch?v=XP6Hx5mUpPE

Fallout 2 - Brutalna Wolność w świecie z g.ó.w.n.a i patyków.

Droga/Drogi Czytelniczko/Czytelniku,
1 maja 2025. Święto Pracy, a w polskim wydaniu – Święto Grilla, kiełbasy wyborczej i disco-polo dudniącego spod każdej altanki. Wśród kłębów dymu z karkóweczki i puszek z browarem, Janusze i Grażyny celebrują majówkowy rytuał z namaszczeniem godnym Makłowicza. Ale my, zamiast wdychać swąd spalonej kaszanki, wskoczymy w postapokaliptyczny świat, gdzie zamiast piwnego brzucha liczy się spryt, a zamiast szaszłyka – dobrze wycelowany strzał. Zapraszam na recenzję Fallout 2 – klasyka, który jak dobra flaszka w piwnicy, tylko zyskuje z wiekiem. Przygotuj się na podróż do Ameryki po atomowym grillu, gdzie zamiast much krążą radskorpiony, a w tle nie słychać Zenka, tylko szum geigera.


Cudze chwalicie, swego nie znacie...
Jeśli PRL nas czegoś nauczył, to tego, że Polak potrafi przetrwać wszystko – od braku uszczelek po kolejki po ocet. I taki właśnie jest Fallout 2 – gra o przetrwaniu w świecie, gdzie nie ma Biedronki, a za walutę robią kapsle od Nuka-Coli. Wydany w 1998 roku przez Black Isle Studios, ten klasyk RPG to kwintesencja postapokalipsy, która smakuje jak domowy bimber – z początku pali w gardło, ale potem nie możesz przestać.
W Fallout 2 wcielasz się w Wybrańca, potomka bohatera pierwszej części, który musi ocalić swoją wioskę Arroyo przed zagładą. Brzmi jak zadanie dla McGyvera? Może, tylko zamiast scyzoryka masz Pip-Boya, a zamiast taśmy klejącej – karabin plazmowy. Twoim celem jest odnalezienie G.E.C.K.-a, magicznego ustrojstwa, które ma przywrócić życie na pustkowiach. Po drodze zwiedzisz miasta zbudowane z blachy falistej, poznasz mutantów, gangsterów i kultystów, a każdy dialog to jak targowanie się z Januszem na bazarze – trzeba wiedzieć, kiedy blefować, a kiedy wyjąć spluwę.

Urok minionych dekad, czyli izometria i piksele z duszą
Fallout 2 to gra, która wygląda jak marzenie każdego retro-cebularza. Pikselowata grafika, izometryczny rzut i animacje, które dziś wywołałyby uśmiech politowania u fanów ray-tracingu, w 1998 roku były jak objawienie. Świat gry jest brudny, surowy, ale cholernie klimatyczny – od zardzewiałych slumsów New Reno po pustynne wioski, gdzie każdy mieszkaniec wygląda, jakby właśnie wrócił z szychty w kopalni.
Twórcy z Black Isle nie bali się wrzucić do tego kotła czarnego humoru, popkulturowych nawiązań i moralnych dylematów. Możesz być szlachetnym wybawcą, ale równie dobrze możesz handlować niewolnikami albo sprzedać własną żonę za garść kapsli. Wolność wyboru w Fallout 2 to jak grillowy bufet Janusza – bierz, co chcesz, ale potem nie narzekaj na niestrawność.
Mechanika? Klasyczne RPG z systemem S.P.E.C.I.A.L., który pozwala ci stworzyć postać od genialnego hakera po tępego osiłka, co rozwiązuje problemy ciosem w szczękę. Walka turowa wymaga myślenia – amunicja jest na wagę złota, a przeciwnicy nie mają litości. Jeśli myślisz, że dasz radę przebiec przez pustkowia z nożem i optymizmem, to radskorpion szybko sprowadzi cię na ziemię.
A propos humoru – gra jest jak suchar z grilla: nie każdy załapie, ale jak już zaskoczy, to parskasz śmiechem. Scena, w której rozmawiasz z gadającym deathclawem albo trafiasz na easter egg z mostem strzeżonym przez rycerza w stylu Monty Pythona? Bezcenne. To ten rodzaj uroku, który sprawia, że zapominasz o topornym interfejsie i dialogach, które czasem czyta się jak instrukcję do kosiarki.

Majowa szajba postapo
Wróćmy na chwilę do naszego majówkowego podwórka. Wyobraź sobie Janusza, który zamiast karkówki grilluje szczura na patyku, a Grażyna zamiast sałatki z majonezem miesza jakieś podejrzane chemikalia w wiadrze. To właśnie klimat Fallout 2 – świat, w którym survival to sztuka, a każdy dzień to walka o to, by nie stać się obiadem dla mutanta.
Gra ma w sobie coś swojskiego, co rezonuje z polskim duchem kombinowania. Kiedy twój ekwipunek pęka w szwach od rupieci, a ty i tak zatrzymujesz każdy śrubokręt, bo „może się przyda”, czujesz się jak w piwnicy dziadka. Negocjacje z handlarzami w New Reno? To jak targowanie się o karpia przed Wigilią. A crafting? Czysta esencja polaczkowego „zrób to sam” – z dwóch puszek i sznurka zrobisz granat, a z chemikaliów – Jet, lokalny specyfik dla odważnych.

POLecanki CACanki
Fallout 2 to nie jest gra dla każdego. Jeśli oczekujesz cinematicznych wrażeń rodem z Cyberpunka albo prostego gameplayu, to możesz się odbić jak mucha od tacki z kaszanką. Interfejs bywa toporny, a mechaniki wymagają cierpliwości i zrozumienia zasad, które dziś wydają się prehistoryczne. Ale jeśli dasz jej szansę, odkryjesz diament, który błyszczy mimo kurzu.
Dla kogo jest ta gra? Dla tych, co lubią historie z duszą, wolność wyboru i świat, który nie prowadzi cię za rączkę. Dla retro-entuzjastów, którzy tęsknią za czasami, gdy gry wymagały wyobraźni, a nie tylko szybkiego internetu. I dla tych, którzy chcą poczuć, jak to jest być polskim survivalowcem w świecie, gdzie nawet grillowanie wymaga ochrony przed promieniowaniem.

Trele-morele i postapokaliptyczne refleksje
1 maja to dzień, w którym łatwo popaść w szyderę. Janusze z piwnymi brzuchami, Grażyny z sałatkami, disco-polo i wszechobecny zapach spalenizny – to nasz narodowy folklor, z którego śmiejemy się przez łzy. Ale może warto na chwilę odłożyć browar, wyciszyć Zenka i zanurzyć się w świat Fallout 2? Ta gra przypomina, że nawet w najgorszym syfie można znaleźć sens, jeśli tylko masz dość sprytu i odwagi.
W Fallout 2 nie ma miejsca na martyrologię ani polityczne przepychanki. Jest za to opowieść o przetrwaniu, o ludziach, którzy mimo wszystko próbują żyć, kochać i budować coś z gruzów. Może to właśnie jest lekcja na dzisiejsze czasy – zamiast narzekać na brak karkówki, weź Pip-Boya i ruszaj w pustkowia.

Dziękuję za lekturę, Droga/Drogi Czytelniczko/Czytelniku. Niech twój majówkowy grill będzie wolny od much, a przygody w Fallout 2 przypomną, że nawet w apokalipsie można się nieźle bawić.

Mob z redakcji Aga i my.
Posted 30 April. Last edited 1 May.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
11 people found this review helpful
68.2 hrs on record
https://www.youtube.com/watch?v=YpAxzBp-Q6M

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku - Monster Hunter: World

Wydane przez Capcom w styczniu 2018 roku, Monster Hunter: World to jedna z najbardziej udanych i przystępnych odsłon legendarnej serii gier akcji RPG o sieczeniu majestatycznych potworów, która wprowadziła polowanie na owe bestie na zupełnie nowy poziom. Gra zadebiutowała na konsole Sony i Microsoftu, a później trafiła także na PC, oferując niesamowitą przygodę w tętniącym życiem świecie pełnym niebezpiecznych stworzeń i epickich starć.

Czy jednak ta odsłona rzeczywiście ułatwia wejście w serię nowym graczom, jednocześnie nie tracąc głębi i złożoności, które przyciągnęły weteranów? Zapraszam do recenzji, w której przyjrzymy się, jak Monster Hunter: World wypada na tle poprzedników i czy w istocie zasługuje na miano przełomowej części dzięki której seria 'MH' trafiła pod strzechy?
Miłej lektury.


Zew polowania
W Starodrzewiu polowałem wraz z mym Koleżkotem na Anjanatha.
Walczyłem z nim przez ponad pół godziny, a mój mężny Palico którego nazwałem 'Poncho' towarzyszył mi jak zawsze. Dzielnie przyjęliśmy tak wiele ciosów, że byliśmy już na skraju wytrzymałości. Kiedy bestia uciekła, podążyliśmy za nią w okolice gniazda Rathiana, gotowi włożyć ostatni wysiłek w jej pokonanie.
Z resztkami mikstur i determinacją ruszyliśmy jej tropem, przygotowując się do dobicia poczwary, ale wtedy wydarzyło się coś zarówno szalonego, jak i pomocnego.
W gnieździe, do którego uciekł Anjanath, uskrzydlony Rathian zbudził się i rozpoczęła się walka między nimi. Było to brutalne, surowe i majestatyczne widowisko. Wtem, jednym potężnym chwytem Rathian złapał Anjanatha w swoje szpony i wzbił się wysoko w powietrze.
Gdy szybował nade mną i mym kocim kompanem, nagle go puścił – ogromny jaszczur runął z impetem z wysokości ponad 100m, odnosząc ogromne obrażenia. Dzięki temu udało się zadać ostateczny cios i zdobyć zwycięstwo jak i cenne trofea.
Tak oto Anjanath - smarkający ogniem Tyranozaur stał się naszą zdobyczą.
A dzięki takim momentom, każde polowanie w Monster Hunter: World, potrafi zapaść w pamięć i niemal każda walka zachwyca swym rozmachem i nieprzewidywalnością.

https://test-steamproxy.haloskins.io/sharedfiles/filedetails/?id=3424336163

Gra ze znajomymi robi różnicę
Oczywiście, granie z przyjaciółmi robi ogromną różnicę. Wspólne polowanie jest łatwe do zorganizowania – można ograniczyć dostęp do drużyny tylko dla znajomych za pomocą systemu haseł. Odwracanie uwagi potwora, gdy przyjaciel wskakuje na niego, zadając serię ciosów i kończąc superatakiem, który powala go na chwilę. Samo poszukiwanie śladów bestii przed walką to cisza przed burzą, ale ostateczna pogoń jest hipnotyzująca – bez wątpienia gra jest lepsza w trybie kooperacji.

Ale nie wyprzedajmy faktów
się w łowcę z Piątej Floty, wysłanego, by pomóc Komisji Badawczej w schwytaniu starszego smoka, Zorah Magdarosa. Historia jest prosta i łatwa do zrozumienia, a jej struktura wspiera zarówno rozgrywkę, jak i postęp. Wyposaż się w broń, zbroję i inne przedmioty, a potem ruszaj na polowanie. Misje są łatwe do znalezienia, a oprócz nich możesz udać się na ekspedycje, które pozwalają zbierać surowce, polować na potwory spoza zadań i zdobywać punkty badawcze.

System walki i uzbrojenia
Do wyboru masz 14 typów broni i różne zestawy pancerzy, które można tworzyć lub kupować, w zależności od stylu gry. Warto spróbować różnych rodzajów broni, ponieważ każda ma swoje mocne i słabe strony. W grze nie ma klasycznego systemu poziomów – zamiast tego zabijasz potwory i zbierasz ich szczątki, aby tworzyć lepszy ekwipunek. Niektóre potwory mają odporność na ogień, lód i inne żywioły, dlatego ważne jest, by zwracać uwagę na statystyki w Kuźni.
Na początku korzystałem z młota, ponieważ zadawał duże obrażenia, a pierwsze potwory były powolne i łatwe do pokonania. Jednak w miarę postępu, bestie reagują inaczej i mają unikalne zdolności, do których trzeba się dostosować. Na przykład Tobi-Kadachi to wywerna, która przeskakuje między drzewami, ładując swoje ciało energią elektryczną, a potem rzuca się na ciebie, zadając ogromne obrażenia. Ciężko go trafić, ponieważ jest szybki – nawet gdy odpoczywa, może nagle się poruszyć i znów stać się nieosiągalny.
Z kolei np. Radobaan, pokryty kolcami przypominającymi kości, był znacznie łatwiejszy do walki z Gunlance ( na polski - Lancopał, połączenie miecza i działa ). Broń ta pozwalała mi wysadzić jego kolce, a następnie zadawać ciosy w jego odsłonięte cielsko.
A im dalej w las ( i to dosłownie ) tym ciekawiej. >:)

Mechanika walki
W miarę walki z potworami, stopniowo ulegają one osłabieniu – części ich ciała odpadają, co daje wskazówkę o stanie ich zdrowia. Jednak dopiero gdy zaczynają uciekać lub kuleć, wiadomo, że są bliskie śmierci. To może być frustrujące, ponieważ walka może trwać ponad 45 minut, a czasem trzeba kilka razy próbować, zanim się uda.Nie ma pasków zdrowia potworów, więc trzeba obserwować ich zachowanie. Gdy są ranne, uciekają, a gdy są bliskie śmierci, zaczynają kuleć. To pojedynki wymagające zrozumienia przeciwnika, by go pokonać. Trochę jak 'Soulsy', acz zupełnie nie 'Soulsy'.

Eksploracja i crafting
Najlepiej wyposażyć się w odpowiednie narzędzia i wykorzystać dostępne przedmioty, takie jak trucizny czy bomby. Proca jest bardzo przydatna, ponieważ pozwala zrzucać głazy, rzucać bomby i przemieszczać się po otoczeniu. Moim ulubionym orężem jest łuk, dzięki różnorodnym strzałom, które można stworzyć. Właśnie dzięki niemu udało mi się pokonać Anjanatha, o którym wspomniałem na początku.
Crafting odgrywa kluczową rolę i nie zawsze jest dobrze wyjaśniony. W pierwszych godzinach gry można czuć się zagubionym, ale warto spędzić czas w menu, odwiedzić Targowisko i eksperymentować. Jeśli poświęcisz czas na naukę, satysfakcja będzie ogromna.
W Kuźni można tworzyć nowe zbroje, ulepszać broń i pancerze oraz wykuwać nowe przedmioty. Zdobywanie rdzeni pancerza jest kluczowe – można je uzyskać, pokonując potwory i wykonując zadania poboczne. Pomocne są też "świetliki" ( jak je nazywam ) które pomagają znaleźć surowce oraz tropy potworów.

Przepiękne lokacje
Świat gry jest niezwykle piękny. Monster Hunter: World przypomina Horizon Zero Dawn pod względem projektowania otoczenia. Stardzew to gęsta dżungla pełna dziwacznej fauny, ale moją ulubioną lokacją były Koralowy Płaskowyż – przypominały podwodny świat bez wody, z roślinnością wyglądającą jak koralowce.

Menażeria i niespodziewany Jegomość
W Monster Hunter: World łowcy nie są sami podczas swoich wypraw – towarzyszą im Feliny, czyli urocze, antropomorficzne koty zwane - Koleżkotami. Te futrzaste kompanie pomagają w walce, wspierają leczeniem, odwracają uwagę potworów i nawet zbierają zasoby. Można je personalizować, dobierać im ekwipunek i rozwijać ich umiejętności, co czyni je niezastąpionymi partnerami w łowach.
Poza Koleżkotami, spotkasz w fabule także różnorodne postacie niezależne które pomagają w rozwoju fabuły, dostarczają nowych zadań i wspierają w zdobywaniu coraz potężniejszego ekwipunku. Każda z tych postaci wnosi pierwiastek życia i interakcji do świata gry.
I nie można nie wspomnieć o arcyciekawym zadaniu w którym wcielisz się w samego - Legendarnego Zabójcę Potworów - Wiedźmina Geralta z Rivii. Którym gościnnie można zagrać w jednej z crossowych misji dodatkowych - WYBORNE ! :)

https://test-steamproxy.haloskins.io/sharedfiles/filedetails/?id=3424339540

Podsumowanie
Mimo że postacie i ich dubbing są dość przeciętne, Monster Hunter: World to niezwykle satysfakcjonująca gra. Chociaż systemy gry mogłyby być czytelniejsze, eksploracja i walka sprawiają, że jest to niesamowita przygoda.

Dziękuję za lekturę.
Mam nadzieję, że pomogła Ci w podjęciu decyzji, czy warto sięgnąć po tę produkcję.

PS. Na chwilę obecną nie mam jeszcze zaliczonego DLC, pt. 'Iceborne', ale zaręczam.
Fatalisie - NADCHODZĘ !


Mob z redakcji Aga i my. :)
Posted 9 February. Last edited 12 February.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
8 people found this review helpful
137.2 hrs on record
https://www.youtube.com/watch?v=tvQYq_pqU0s

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku.
W okresie bożonarodzeniowym, gdy świat otula zimowy blask, a świąteczne dekoracje migoczą niczym magiczne zaklęcia, warto zatrzymać się na chwilę i pozwolić sobie na odrobinę magii. W tej wyjątkowej porze roku, pełnej cudów i radosnych spotkań, nie ma nic lepszego niż przeniesienie się do innego, czarodziejskiego świata.
A co jeśli powiem Ci, że w tym roku Boże Narodzenie może być jeszcze bardziej niezwykłe? Wyobraź sobie, że zasiadasz w ciepłym fotelu, otoczony zapachem choinki i cynamonu, pomarańczy, goździków i czekolady, a na ekranie twego ekranu rozgrywa się prawdziwa magia. ”Hogwarts Legacy”, gra stworzona przez Portkey Games i wydana przez Warner Bros. Interactive Entertainment w lutym 2023 roku, przenosi nas w same serce znanego uniwersum J.K. Rowling, umożliwiając wcielenie się w młodego czarodzieja, który rozpoczyna swoją przygodę w legendarnej szkole magii.
Zapraszam Cię na iście czarującą, bezspoilerową recenzję gry ”Hogwarts Legacy”, a zatem miłej lektury.


Lumos Historii.
Akcja gry toczy się w XIX wieku, co pozwala na nową perspektywę w znanym uniwersum Harry'ego Pottera. Historia, zamiast polegać na znanych wątkach czy postaciach, oferuje świeże spojrzenie na świat magii, gdzie tajemnica starożytnej magii stanowi centralny element fabuły. Wcielając się w piątoklasistę, gracz odczuwa jednocześnie radość odkrywania oraz ciężar odpowiedzialności związanej z posiadaną mocą.
Twórcy umiejętnie budują napięcie, wplatając różnorodne wątki poboczne, które dodatkowo rozwijają uniwersum. Decyzje moralne, jakie podejmujemy, wpływają na przebieg wydarzeń, a także na naszą relację z postaciami niezależnymi, co dodaje głębi narracji. Dzięki temu każda rozgrywka może być unikalna, a fabuła dynamicznie dostosowuje się do naszych wyborów.

Sonorus Atmosfery.
Oprawa audiowizualna gry jest prawdziwą ucztą dla zmysłów. Grafika zachwyca szczegółami – od realistycznego oświetlenia wnętrz zamku, przez naturalne krajobrazy otaczające Hogwart, po subtelne detale na teksturach ubrań i budynków. Każda pora dnia i roku w grze oferuje inny nastrój, szczególnie zimowe krajobrazy, które dodają uroku świątecznej rozgrywce.
Muzyka jest równie zachwycająca – subtelne nawiązania do motywów znanych z filmów o Harrym Potterze przeplatają się z oryginalnymi kompozycjami, które podkreślają dramatyzm, tajemniczość czy radość kolejnych scen. Dźwięki otoczenia, takie jak trzask ognia w kominkach, echo kroków w korytarzach czy szum wiatru za oknami, potęgują immersję. Dzięki temu gracz czuje się, jakby naprawdę zanurzył się w magicznym świecie.

Revelio Hogwartu.
Hogwart w "Hogwarts Legacy" to prawdziwe arcydzieło projektowe. Każdy zakątek zamku tętni życiem i historią. Detale, takie jak ruchome portrety, tajemne przejścia czy interaktywne elementy otoczenia, sprawiają, że eksploracja jest czystą przyjemnością. Korytarze zamku zmieniają się w zależności od pory dnia, a mieszkańcy Hogwartu, od duchów po uczniów i nauczycieli, dodają realizmu codziennemu życiu w szkole magii.
Rozbudowane pomieszczenia, takie jak Wielka Sala, dormitoria poszczególnych domów czy biblioteka, oddają ducha świata znanego z książek i filmów. Każdy dom ma swój unikalny charakter – od przytulnej atmosfery Hufflepuffu, przez elegancję Ravenclawu, po majestatyczność Gryffindoru i mroczną aurę Slytherinu. Odkrywanie tych miejsc daje poczucie, że każdy gracz może znaleźć coś, co go zachwyci i wciągnie.

Accio Przygód.
Świat gry wykracza daleko poza mury Hogwartu. Malownicze miasteczko Hogsmeade oferuje szeroką gamę sklepów, pubów i misji pobocznych, a Zakazany Las zachwyca tajemniczością i grozą. Dolina Hogwartu to nie tylko krajobrazy – każde miejsce kryje unikalne historie, wyzwania i sekrety, które czekają na odkrycie.
Misje poboczne w grze są zróżnicowane – od polowań na skarby, przez pomoc mieszkańcom, po walki z magicznymi stworzeniami i wrogami. Każda z nich została zaprojektowana z dbałością o szczegóły, dzięki czemu nigdy nie odczuwa się monotonii. Ponadto, system podróżowania na miotle lub hipogryfie dodaje dynamiki eksploracji, umożliwiając szybkie przemieszczanie się po otwartym świecie.

Protego Stworzeń.
Jednym z najbardziej urokliwych elementów gry są interakcje z magicznymi stworzeniami. Każde stworzenie zostało odtworzone z niezwykłą precyzją – od realistycznych animacji, przez unikalne zachowania, po ich naturalne środowiska. Gracz ma możliwość nie tylko ich obserwowania, ale także oswajania, karmienia i opiekowania się nimi.
System schronienia, w którym możemy trzymać swoje magiczne stworzenia, przypomina budowanie własnego małego ogrodu zoologicznego. To miejsce, gdzie możemy personalizować przestrzeń, aby stworzyć idealne warunki dla naszych podopiecznych. Dzięki temu elementowi gra zyskuje dodatkową warstwę emocjonalną, która sprawia, że relacje z magicznymi stworzeniami stają się bardziej osobiste.

Expelliarmus Wyzwań.
System walki w "Hogwarts Legacy" jest jednym z najciekawszych aspektów gry. Gracz ma do dyspozycji szeroki arsenał zaklęć, od prostych czarów obronnych, takich jak Protego, po potężne zaklęcia bojowe, jak Avada Kedavra. Mechanika walki jest płynna i dynamiczna, a możliwość łączenia zaklęć w kombinacje daje ogromną satysfakcję.
Każdy przeciwnik wymaga innej strategii, co zmusza gracza do kreatywności i rozwijania swoich umiejętności. Areny walki są zróżnicowane, od zamkniętych przestrzeni w lochach, po otwarte pola bitwy na świeżym powietrzu. System rozwoju postaci pozwala na dostosowanie stylu gry do indywidualnych preferencji, co czyni każdą rozgrywkę wyjątkową.

Expecto Werdyktu.
"Hogwarts Legacy" to dzieło, które przenosi nas do magicznego świata pełnego tajemnic, przygód i niezwykłych emocji. Dzięki wspaniałej oprawie wizualnej, głębokiej fabule i różnorodności mechanik, gra zadowoli zarówno fanów uniwersum Harry'ego Pottera, jak i nowych graczy szukających przygody w unikalnym świecie.
Jeśli marzysz o chwili relaksu w świątecznej atmosferze, pełnej magii i radości, ta gra jest idealnym wyborem. To podróż, która zachwyca na każdym kroku, pozostawiając gracza z poczuciem spełnienia i pragnieniem powrotu do świata czarów. Wesołych Świąt i udanej rozgrywki!

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku.
Dziękuję za lekturę i życzę Wesołych Świąt. :)
Posted 24 December, 2024. Last edited 9 January.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
11 people found this review helpful
4.7 hrs on record
https://www.youtube.com/watch?v=x3kicEsx7g0
Droga Czytelniczko / Drogi Czytelniku.

Zgodnie z moją felietonową manierą, cyklicznych publikacji recenzji gier odnoszących się do naszego cebulowego poletka. Wprost nie mogę sobie darować aby tak jak w tamtym roku, na tę szczególną datę 11 Listopada nie dodać swoich trzech groszy do omawianego tytułu, jednak zanim przejdę do wspomnianego wypunktowywania atawistycznej strony patriotyzmu Polaka, wpierw meritum w postaci recenzji także jak zawsze - miłej lektury.


White Shadows: Dystopijna Ucieczka przez Świat Czarno-Białej Wizji.
White Shadows studia Monokel to coś więcej niż zwykła platformówka – to artystyczna podróż przez opresyjny świat miasta White City, w którym biel i czerń oddają klaustrofobiczną atmosferę dystopii. Wydana w 2021 roku, jest produkcją na zaledwie 2h, lecz oferuje niezwykle sugestywne doświadczenie estetyczne i fabularne, ukazujące w mocny sposób tematy ucisku i segregacji.

Estetyka: Biało-Czarny obraz opresji.
Kontrast czerni i bieli jest tu wszechobecny. Monokel czerpie inspiracje z niemieckiego ekspresjonizmu - monumentalne, industrialne budynki i agresywna gra światłem tworzą atmosferę przytłoczenia. White City to miasto, gdzie totalitarna kontrola zamienia przestrzenie w klaustrofobiczne korytarze. Styl gry odzwierciedla poczucie uwięzienia, które dominuje świat przedstawiony, przypominając również o polskiej historii, którą postrzegamy często przez pryzmat heroizmu i cierpienia, rzadko dostrzegając szarości.

Fabuła: Dążenie ku wolności.
Wcielasz się w Ravengirl, kruczą antropomorficzną bohaterkę, której pragnienie ucieczki z miasta symbolizuje walkę o autonomię w społeczeństwie opartym na brutalnej segregacji. W White City hierarchia jest ściśle ustalona, a jednostki niższych klas, takich jak Ravengirl, są zmuszone do funkcjonowania pod dyktatem silniejszych - Wilków i Świń. Odwołując się do "Folwarku zwierzęcego" Orwella, studio pokazuje, że w wyniku braku dialogu i kompromisów jednostka staje się ofiarą systemu. Ravengirl nie marzy o rewolucji, a jedynie o ucieczce - jej historia to walka o przetrwanie, a nie triumf.

Gameplay: Prosty, ale znaczący.
Mechaniki gry są celowo uproszczone. Ravengirl pokonuje przeszkody i unika pułapek, co nie jest przesadnie trudne, ale wymaga uwagi. Rozgrywka przypominana połączenie kultowego "Limbo" i gier z serii "Little Nighmares". Ta prostota pozwala skupić się na atmosferze i symbolice, jakie niesie świat gry.

Przesłanie: Brutalnie prawdziwe.
White City jest alegorią totalitarnego systemu, który odbiera jednostkom ich tożsamość. Gra inspirowana jest zarówno literaturą dystopijną, jak i przerażająco aktualnymi realiami. Na przykładzie polskiej historii - gdzie klęski i wielkie zrywy dominują - widać podobieństwo do świata gry, w którym wybory są ograniczone przez dychotomiczne spojrzenie na rzeczywistość.

Podsumowanie: Intensywna podróż w dwóch kolorach.
White Shadows jest krótką, ale przejmującą produkcją, której silne przesłanie społeczno-polityczne i wyjątkowa estetyka zmusza krytycznej analizy obecnych realów. Choć jej gameplay może być za prosty dla fanów wyzwań, to miłośnicy gier z głębokim przesłaniem i wyjątkową stylistyką znajdą tu doświadczenie w pełni satysfakcjonujące.
Polecam.

Zatem 11 listopada.
Dzień dumy, wolności, chwały i narodowego zwycięstwa. Przynajmniej według tego, co się głosi z patriotycznych śpiewników, szkolnych akademii, czy wiecach przy pomnikach i miejscach pamięci, gdzie powaga jest niemal świętością. Możemy zobaczyć wtedy morze biało-czerwonych flag, kotylionów i całe masy wzruszonych ludzi, którzy na chwilę zapominają o drożyźnie, politycznych kłótniach i własnych problemach, by wspólnie napawać się poczuciem dumy z odzyskanej niepodległości. Problem tkwi jednak w tym, że to nasze "odrodzenie" nie miało wiele wspólnego z realnym, wywalczonym triumfem nad zaborcami.
Nie, Polska nie wstała jak feniks z popiołów po serii wielkich bitew, które ostatecznie przeważyły na naszą korzyść, nie rzuciliśmy wszystkich naszych sił w jednym ostatnim zrywie o wolność. Polska odzyskała niepodległość, bo zaborcy sami rozsypali się od wewnątrz w wyniku Wielkiej Wojny i geopolitycznych przetasowań. My się zwyczajnie prześlizgnęliśmy – i choć nie ujmuje to samego faktu odzyskania suwerenności, to nadawanie temu wymiaru bohaterskiej epopei jest, no cóż, lekkim nieporozumieniem.

Bowiem jedynie Polak potrafi przegrać, ale jednocześnie wygrać.
Oczywiście wie o tym tylko on, to się dzieje na poziomie mentalnym i natychmiast przykrywa całe poczucie porażki. Bo może i dostaliśmy po tyłku, ale za to moralne zwycięstwo jest nasze. I jest ono tak duże, że warto o nim z dumą pisać w książkach, a nawet stawiać pomniki. Bo to, że zostaliśmy rozjechani, to też jakaś duma przecież; znaleźć w tym można jakąś wartość dodaną, pewne męstwo, honor, krew czy cokolwiek innego. Coś się znajdzie, byle tylko nie było zero-jedynkowo. Bo Polak jest dumny. To jest nasza "zaleta", iż zostajemy pozytywni mimo porażek. Zawsze wtedy widzę te twarze kibiców po każdym meczu naszej reprezentacji, którzy drą mordy, że:

- "Polacy nic się nie stało!"

Wiadomo, że nic się nie stało, bo i tak na nic więcej liczyć nie można było.
Kocham tą naszą martyrologię, pluskamy się w niej, rozkoszujemy się w byciu dumną ofiarą. Przy piwku czy wódce wspaniale jest prawić o tym, jak to Polska wiele zniosła i kurde, jak to Hitler i Stalin chcieli nam kraj wyrwać i nas stłamsili i ojeju, ależ dzielni ci nasi przodkowie.
A nad Ojczyzną trzeba płakać dalej rzewnie i najlepiej w oparach wódki. W to wszystko zamieszany jest nasz patopatriotyzm, który już dawno został wykrzywiony i zalany mentalnym betonem pseudo miłości do historii własnego kraju.

I wielce deprymującym jest to, iż.
Najczęściej, najgłośniej pieją o wspaniałej Polsce ci, którzy wiedzą o niej najmniej. I nie znają nawet pozytywnych kart historii Rzeczypospolitej.
A chyba najbardziej smutne jest kontekście naszego patriotyzmu, że po pierwsze, uczymy młode pokolenie mydlanego, pieniącego się pleśnią fiaska patriotyzmu, a po drugie, że utwierdzamy się w byciu miernym narodem, którym przecież mimo wszystko nie jesteśmy.
Nie mówię tu oczywiście o ludziach, którzy śmiecą w lasach czy zamykają dwulatki lub zwierzęta w nagrzanym aucie. Takie jednostki od razu powinny trafić na banicję.
Ale w Polsce jest tyle fajnej historii, tyle lokalnych tajemnic i ciekawostek, tyle pozytywnych aspektów zapierające dech w piersi krajobrazy gór, Mazur czy morza, unikatowe lokacje na skalę światową, ciekawe regionalizmy kuchenne, oscypki, miody, wybitni ludzie nauki, sztuki, inteligencji, którzy przyczynili się do geopolityki nie tylko naszego kraju ale i Europy czy Świata.

A my co?
Najważniejsze, żeby nasi dali radę wyjść z grupy. Szkoda, że tak dzielnie nie walczymy o to, żeby wyjść z własnej d*py.
I wystarczyłoby wpleść w swoje życie na poziomie indywidualnym odrobinę RiGCz-u, czyli - Rozumu i Godności Człowieka.
Tymczasem styl bycia umysłowym Januszem, Grażyną, Sebixem, Karyną i ogólnie mindset bycia ‘Zenkiem’, trzyma się mocno w pożałowania godnej mentalności ogółu, podlanej sosem czosnkowym kebabów, mizerią ze schabowym i pomidorową z kluskami oraz nadużywanym alkoholem, którego zabraknąć nie może w krwiobiegu prawdziwego patrioty polaczka-cebulaczka.
Bogo-ojczyźniany hipo-patriotyzm z klerem w tle, gdyż -
JESTEŚMY NARODEM WYBRANYM, MARYJA TO KRÓLOWA POLSKI A JEZUS KRÓLEM !

Bo jak śpiewał Hotel Polonia w kawałku -”Koniec Świata”:

"...Lubimy kąpać się w lamencie,
Na siłę mydlić się pogardą,
Kaleczyć się dosłownie wszędzie
Tępą patriotyczną szablą
Lubimy być jak koncert życzeń,
Na siłę dziury w całym szukać
I po to istnieć, żeby krzyczeć
Hasła, których się nie da słuchać..."


I to pasuje do naszego narodu niestety bezbłędnie.

Dziękuje za lekturę – mob z redakcja Aga i my. :)
Posted 11 November, 2024. Last edited 11 November, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
9 people found this review helpful
27.1 hrs on record
https://www.youtube.com/watch?v=bX8jqBjipuU

Witaj, Droga Czytelniczko / Drogi Czytelniku

Nadchodzący nabożny i pełen zadumy czas zwiastuje nieubłagany miesiąc Listopad a w kontraście z nim pogański zwyczaj który mimo upływu czasu stale w naszym polskim pejzażu budzi coroczne kontrowersje i prowokuje do siarczystych dyskusji. A ja klasycznie w toku moich publikacji nie mogę wprost zmarnować ( jak co roku ) okazji do ponownego ubabrania się w cebuli gatunku polskiego. A przy okazji recenzji Creepy Tales 2 na nowo uniżyć się w polactwie, katolstwie, hipokryzji i tandecie naszej miernoty społecznej na tle duchowym.

Halloween w Polsce z roku na rok coraz mocniej wpisuje się w październikowy krajobraz – święto wciąż stosunkowo młode na naszym wschodnio-europejskicm poletku, trochę egzotyczne, które dla jednych jest symbolem „pogańskiej komercji”, a dla innych okazją do beztroskiego, strasznego szaleństwa.
W Halloween chętnie sięgamy po mroczne opowieści, kostiumy i odrealniony klimat grozy. Jednak na polskim podwórku jest to kontrastowy, nietypowy mix, gdyż tuż po Halloween nadchodzi przecież Dzień Wszystkich Świętych, w którym każda forma „niesakralnej” zabawy traktowana jest niemalże jak zamach na narodową tradycję. W kraju, gdzie wpływy katolickie są nadal silne, ten dzień oznacza podróż do nekropolii w pełnym rynsztunku – czas refleksji... no, przynajmniej pod kątem wizerunkowym.
Z pewnym przekąsem warto zaznaczyć, że zgodnie z nazwą Dzień Wszystkich Świętych powinien być poświęcony – jak sama nazwa wskazuje – pamięci tych zmarłych, którzy osiągnęli status świętych. Ironicznie, jest to dzień, gdy ulice, cmentarze i miasta zamieniają się w morze świateł, a tłumy w korkach w konfrontacji z coroczną, policyjną „Akcją Znicz”, nie odwiedzają przecież wyłącznie tych, którzy „zostali zbawieni”. W rzeczywistości cmentarze pełne są wówczas blasku zniczy i tłumów przebranych w modowe „wyznanie wiary”, co w skrócie określa się mianem ‘grobbingu’.
To „zjawisko z przytupem” polega na celebrowaniu cmentarnego kiczu przemieszanego z elegancją: futerka, kozaczki, krótka spódnica, elegancki makijaż i obowiązkowa „słit focia” przy grobie. Dzień Wszystkich Świętych staje się zatem nie tyle dniem zadumy, co raczej karnawałem tragikomicznego Łowicza, idealnym do obserwacji cmentarnej mody i „rasowych cmentarianek”.
Ten fenomen wręcz przyćmiewa prawdziwy dzień, który powinien być przeznaczony na refleksję nad zmarłymi – Zaduszkami, przypadający 2 Listopada, właściwym i zgodnym z obrzędem naszego chrześcijańskiego i tak pokrętnego, „zdeklarowanego katolicko społeczeństwa” jako czasem na wspomnienie zmarłych i rozmowę o przemijaniu.
Ale na tym nie koniec cmentarnych osobliwości. Tego dnia tłum kłębiący się na nekropoliach zderza się z widowiskowym jarmarkiem przycmentarnych straganów. Oto święto lasu w wydaniu specjalnym: od wieniec i cmentarnych bukietów, przez kilogramy wkładów i zapalniczek, aż po kapcie „góralskie”, moherowe rękawiczki i kraciaste szaliki – „badylarze” nie przepuszczą okazji, by cmentarne okoliczności wykorzystać do końca. W tej atmosferze nie raz zdarzy się, że zaraz obok poważnych modlitw pojawią się też petardy, chińskie zabawki i cudaczne dodatki, które nadają temu świętu niepowtarzalnego, groteskowego posmaku.
O ile Halloween u nas bywa krytykowane za swoją „obcość” i komercjalizm, o tyle Dzień Wszystkich Świętych wcale nie stroni od podobnych paradoksów. Każda nowa dynia w oknie to rzekomo atak na tradycję i potwarz dla sacrum, lecz niektórym nie przeszkadza wrzucenie „słit fotki” z cmentarza czy błyszczenie na fejsie. Gdy Kościół gani halloweenową komercję i maski, zapomina wspomnieć o przeszłości, gdy ten sam 1 Listopada ustanowiono – na przekór dawnym, pogańskim obrzędom – jako próbę katolickiej sakralizacji. Hipokryzja wybrzmiewa także tutaj: jeśli Halloween to „pogaństwo na pokaz”, to czym jest cały ten cmentarny festiwal świec, rewii nagrobnej i wianuszków sprzedanych „za duszę”?
No tak, bo przecież - „Ludzie są grzeszni, ale kościół jest święty.”
W tej kontrastowej atmosferze, gdzie ironia i powaga przeplatają się jak cmentarne stragany i pomniki, Creepy Tales 2 wpisuje się doskonale. Grając w ten tytuł w Halloween, możesz poczuć prawdziwie mroczną atmosferę, która drąży od wewnątrz i nie musi być ani tandetna, ani na pokaz.


Wydanie i fabuła
Creepy Tales 2 to gra stworzona przez Creepy Brothers, która zadebiutowała w 2021 roku. Fabuła koncentruje się na młodym Larsie, który wyrusza na misję ratunkową, aby ocalić swoją siostrę, Ellie. Po tym, jak nieznana siła zła porywa dzieci i wprowadza terror w królestwie świata przedstawionego, Lars musi zmierzyć się z wynaturzonym, nadnaturalnymi niebezpieczeństwami, aby odzyskać siostrę, porwaną przez opętańcze indywidua. W trakcie swojej podróży spotyka także różnorodne magiczne istoty, które pomagają mu w walce przeciwko złym mocom​, lub niejednoznacznie moralne acz pośrednio pomocne.
W toku swej wyprawy Lars musi stawić czoła wielu niebezpieczeństwom, zarówno środowiskowym jak i przede wszystkim spowodowanych przez wynaturzone poczwary. Sprostać wielu zagadkom wytężając intelekt, użyć swego sprytu i czasem wspiąć się na wyżyny heroizmu, aby po drodze uratować niewinne dusze, które napotka w toku poszukiwań siostry.

Oprawa graficzna
Gra wyróżnia się stylizowaną, bajkową grafiką, która nadaje jej unikalny klimat. Oprawa wizualna łączy w sobie elementy grozy i humoru, co jest charakterystyczne dla serii Creepy Tales. Kolorowe, ale zarazem mroczne tła oraz postacie przyciągają wzrok i potęgują uczucie niepokoju​

Mechaniki i rozgrywka
Creepy Tales 2 to gra przygodowa z elementami łamigłówek, w której gracze muszą rozwiązywać zagadki, aby posuwać fabułę do przodu. Mechanika opiera się na eksploracji otoczenia, zbieraniu przedmiotów, łączeniem ich i interakcji z postaciami jak i tym co interaktywne. Elementy logiczne z grą na czas i przewidywaniem ruchów i powtarzalnych czynności czy prób złapania protagonisty sprawia, że gra z czysto statycznej staje się momentami dynamiczna, a wybory w którą stronę udać się tym razem lub gdzie ukryć się aby maszkara nie odnalazła chłopca w kryjówce mają niebagatelny wpływ na intensywne momenty napięcia i suspensu a co z atum idzie emocjonującą rozgrywkę.

Konkluzja
Creepy Tales 2 to udana kontynuacja, która łączy w sobie wciągającą fabułę, ciekawą oprawę wizualną i angażujące mechaniki. Mimo że gra jest stosunkowo krótka, oferuje wystarczającą ilość wyzwań i emocji, aby zadowolić fanów gatunku. Lars i jego przygody to doskonały wybór dla tych, którzy lubią mroczne opowieści z nutą humoru.

Creepy Tales 2 to udana kontynuacja, która łączy w sobie wciągającą fabułę, ciekawą oprawę wizualną i angażujące mechaniki. I chociaż gra zabiera nas w mroczny świat, to w rzeczywistości, gdy myślimy o Halloween i Dniu Wszystkich Świętych, nie sposób nie dostrzec hipokryzji polskiego „grobbingu”.
W końcu, podczas gdy jedni wyszykowani jak szczury na otwarcie kanału spacerują po cmentarzach w poszukiwaniu doświadczenia misterium i bycia świętojebliwymi i uduchowionymi na pokaz, zasiadając później do odświętnego obiadku, zalewając pałę w imię świętości, ku uciesze Januszy i zniesmaczenie Grażyn.
Ci drudzy realnie zadumani nad przemijaniem i trzymający w pamięci bliskie, utracone im osoby, odwiedzając cmentarze nie raz do roku, kontemplując i wznosząc modlitwy, czasem rozdrapując dawne rany, składają hołd pamięci im najbliższym.
Po cichu, wewnętrznie, nie epatując szykownym banałem i powierzchownością.

Taka to nasza polska tradycja!

Dziękuję za lekturę - Szczęśliwego Halloween i Grobbingu zarazem życzy mob z redakcji Aga i my.
Posted 31 October, 2024. Last edited 9 November, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
7 people found this review helpful
16.2 hrs on record
Droga Czytelniczko / Drogi Czytelniku.

Mimo, iż moje 'Niedzielne Recenzje' tradycyjnie publikowane 7-ego dnia tygodnia zwykle opierają się o satyrę, prześmiewanie w nawiązaniu naszych przywar, stereotypów i ogólnie cebuli gatunku polskiego, ta publikacja będzie zgoła inna i na tym skończę, nie brnąc utartymi torami nieudolnego recenzenta-felietonisty skupiając się na meritum.

BioShock 2

BioShock 2 to gra, która, choć często pozostaje w cieniu swego poprzednika, zasługuje na pełne uznanie jako wyjątkowe doświadczenie fabularne i filozoficzne. Powracając do podwodnego miasta Rapture, gra nie tylko pogłębia atmosferę upadłej utopii, ale również rozwija główne tematy serii, koncentrując się na zagadnieniach wolności, indywidualizmu oraz moralnych wyborów. Wcielając się w Subject Delta – pierwszego Big Daddy'ego związanego z konkretną Małą Siostrzyczką – gracz eksploruje nie tylko labirynty Rapture, lecz także skomplikowane relacje i dylematy etyczne, jakie towarzyszą poszukiwaniu Eleanor.

Pod względem rozgrywki, BioShock 2 przynosi usprawnienia do systemu walki oraz interakcji z otoczeniem, oferując bogatsze opcje taktyczne i głębsze doświadczenie narracyjne. Mimo że gra może wydawać się bardziej ewolucją niż rewolucją, jej historia i emocjonalny ciężar sprawiają, że w pełni zasługuje na miano godnej kontynuacji pierwszej części.

Po pełniejszą analizę filozoficznych i moralnych aspektów BioShock 2 zapraszam do obszernej recenzji w formie eseju, który znajdziesz tutaj.

[Odnośnik do eseju]
https://test-steamproxy.haloskins.io/sharedfiles/filedetails/?id=3355543964
Posted 27 October, 2024. Last edited 29 October, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
9 people found this review helpful
23.4 hrs on record
Droga Czytelniczko / Drogi Czytelniku.

Mimo, iż moje 'Niedzielne Recenzje' tradycyjnie publikowane 7-ego dnia tygodnia zwykle opierają się o satyrę, prześmiewanie w nawiązaniu naszych przywar, stereotypów i ogólnie cebuli gatunku polskiego, ta publikacja będzie zgoła inna i na tym skończę, nie brnąc utartymi torami nieudolnego recenzenta-felietonisty skupiając się na meritum.

BioShock 2


BioShock 2 to gra, która, choć często pozostaje w cieniu swego poprzednika, zasługuje na pełne uznanie jako wyjątkowe doświadczenie fabularne i filozoficzne. Powracając do podwodnego miasta Rapture, gra nie tylko pogłębia atmosferę upadłej utopii, ale również rozwija główne tematy serii, koncentrując się na zagadnieniach wolności, indywidualizmu oraz moralnych wyborów. Wcielając się w Subject Delta – pierwszego Big Daddy'ego związanego z konkretną Małą Siostrzyczką – gracz eksploruje nie tylko labirynty Rapture, lecz także skomplikowane relacje i dylematy etyczne, jakie towarzyszą poszukiwaniu Eleanor.

Pod względem rozgrywki, BioShock 2 przynosi usprawnienia do systemu walki oraz interakcji z otoczeniem, oferując bogatsze opcje taktyczne i głębsze doświadczenie narracyjne. Mimo że gra może wydawać się bardziej ewolucją niż rewolucją, jej historia i emocjonalny ciężar sprawiają, że w pełni zasługuje na miano godnej kontynuacji pierwszej części.

Po pełniejszą analizę filozoficznych i moralnych aspektów BioShock 2 zapraszam do obszernej recenzji w formie eseju, który znajdziesz tutaj.

[Odnośnik do eseju]
https://test-steamproxy.haloskins.io/sharedfiles/filedetails/?id=3355543964
Posted 27 October, 2024. Last edited 28 October, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
8 people found this review helpful
5.8 hrs on record (5.8 hrs at review time)
https://www.youtube.com/watch?v=jB0y1xF403c&list=RDeukbReF17dA&index=8

Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku - godz. 12:00, samo południe.
Czas na niedzielną recenzję, a z nią także pora na klasyczny obiad, gdzie głównym daniem jest nie tyle spalony na węgiel schabowy z dodatkami w postaci niedogotowanych ziemniaków i sałatki pt.: ocet+śmietana+ogórek. Acz stylizowany na niezależnego, dobrze wypieczonego i okraszonego panierką z chrupiących pikseli indyka - oczywiście po poprzedzającej wizycie kościele...
...lecz co tam 'pikselowa panierka', skąpanego w posoce i grozie przemieszanej z adrenaliną tytułu który pokazuje, że retro wciąż ma duszę ( i jaja ).
Cultic - retro FPS, który przenosi nas do czasów, gdy PC-ety w Polsce kurzyły się w ciemnych pokojach graczy, a rodzice z mantrą powielali maksymę, iż gry komputerowe to diabelska rozrywka.
Czy mieli rację? :}

Kto spłodził i urodził.
Cultic to dzieło jednoosobowego studia Jasozz Games, wydane przez legendarną firmę 3D Realms, znaną z takich klasyków jak "Duke Nukem 3D" i "Shadow Warrior". Gra miała swoją premierę w 2022 roku, szybko zyskując popularność wśród fanów tzw. "boomer shooterów" – współczesnych gier inspirowanych złotą erą FPS-ów. Obecnie takie tytuły jak opisywany Cultic, ale też "Devil Daggers" lub "Dusk", trafnie oddają ducha tamtych, nieco partyzanckich czasów game-develop'ingu.

Czym zatem jest Cultic?
To pierwszy rozdział mrocznego i brutalnego FPS-a, który czerpie garściami z takich legend jak "Blood". Jeśli zastanawiasz się, dlaczego powinno Cię to zainteresować, oto odpowiedź: Cultic ma wszystko, czego pragną fani retro. Pikselową i konsekwentną w swym zamyśle artystycznym, oszczędną i bardzo brutalną oprawę wizualną, posępną atmosferę i angażującą rozgrywkę, która wymaga nie tylko refleksu ale też taktyki w żonglowaniu utensyliami rozlicznych narzędzi mordu, w świecie opanowanym przez złowrogie kulty, sekty i demoniczne moce.
Uzbrojona/uzbrojony w arsenał rodem z slasher'ów z lat 50s od siekier, po strzelby, koktajle Mołotowa, a także czasem i zwykły kopniak który wymierzysz w napierające potworności zrobi robotę.
Przemierzysz klaustrofobiczne, pordzewiałe korytarze pełne pułapek, ciał wiszących na hakach i otwarte pola bitew usiane elementami otoczenia którą mogą ułatwić Ci lub utrudnić potyczki, a także rozległe otchłanie i przepaści gdzie jeden fałszywy ruch może zakończyć grę. A to jak bardzo mobilna/mobilny będziesz i jednocześnie nie zabraknie Ci kreatywności oraz zapału w opcjach pozbawiania nędznego życia twoich oponentów jest tu całą magią tegoż tytułu.

Ręka, noga, mózg na ścianie.
Klimat gry i krwawa jatka powiązana z rozgrywką przywodzi na myśl najlepsze horrory klasy B - ciemne, obskurne tunele, ciała porozrzucane po podłodze, stosy flaków i wszechogarniające poczucie, iż wsyztskeo jest brudme, zardzewiałe i obskurne, a napięcie potęguje mega dynamiczna i ciężka ścieżka dźwiękowa, która mogłaby wyjść spod ręki samego Johna Carpentera ( ten dreszczyk gdy leci zarzucony do recenzji kawałek, i to co poczujesz podczas gromienia niemilców w każdy, możliwie brutalny sposób, to prawdziwy majstersztyk dla fanów old-school'owej rozpierduchy ).
Czuć tę moc także podczas używania twego oręża, twój grzmiący kijek w postaci dwórurki pokazuje że broń ma kopa. Dynamit jak łupnie to trupnie, a nawet zwykły 'Handgun' ( który przypomina pistolet Mauser ) w dobrych rekach to broń celna i po ulepszeniu miazga jaką robi każdy zadany strzał ukazuje moc wystrzeliwanej amunicji. Siekierą nie tylko zadasz cios który można skumulować ale też rzucać nią, to samo tyczy się przedmiotów którymi możesz ciskać w wraże zastępy zafajdanych tangos.
Dysponowanie amunicją, umiejętne i strategiczne dywersyfikowanie tym co posiadasz to jedne z elementów wysoce istotnych.
Jeśli masz broń inną niż wspomniany Handgun, która jest dość pospolitym elementem uzbrojenia dystansowe o większości atakujących, np. bardzo potężny Semi Automatic Shotgun z pełnym zapasem ammo ale wiesz, że ogólnie trudno o nią, może warto zostawić ją na większe wyzwanie niż pachołki, bo bossów i minibossów w grze nie brakuje. Z drugiej strony warto zwracać uwagę na to czym atakują w danym momencie owi złodupcy. Bo każdy pokonany zostawia ammo lub broń białą z której korzystali.
Mięsa armatniego nie brakuje, są tacy którzy atakują jedynie z bliska, dystansowcy ale z różnymi wariatami broni miotanej lub palnej ( czasem histcan'owej ), mający tarcze etc.
Na każdego istnieje inna taktyka i sposób mordu, zazwyczaj uzależniony od tego czym się dysponuje w danym momencie, jaki jest stan zdrowia, ( nie zawsze pójście na żywioł się opłaca ) lub czy można liczyć na przewagę dzięki ukształtowaniu terenu, zasłon itd.
Przedmioty leczące oczywiście też występują jak i pancerz, te znajdujesz w różnych zakamarkach jak i natrafisz na zagadki środowiskowe których rozwiązanie prowadzi np. do sejfów lub schowków kryjących przydatne ity. W toku gry, jeśli będziesz uważna/uważny napotkasz notatki i inne przedmioty z którymi można wchodzić w interakcje ( klasyczne już toalety, gdzie spuścisz wodę :d ). Jak również inne elementy świadczące, iż fabuła w Cultic istnieje i jest nie jako zaszyta w niezbyt uwypuklonej ekspozycji środowiskowej.
Niemniej wracając do gamepla'u który sprzyja kreatywności, uczestnictwa w 'Danse Macabre' podczas krwawych strzelanin na miarę "Doom'a" czy "Quake'a", i gdzie każdy poziom to nowe wyzwanie, a dynamika walki zmusza do szybkich decyzji oraz strategicznego myślenia. Trzeba przyznać, że twórca perfekcyjnie uchwycił ducha retro FPS-ów, wprowadzając jednocześnie nowoczesne smaczki czy rozwiązania, takie jak ulepszenia broni i różnorodne taktyki bojowe ( nie wspominając o tym, że głowa niektórych złoli potrafi "odfrunąć" podczas satysfakcjonujących headshot'ów ).

Fu*ck Yeah!
Jeśli zatem jesteś fanką/fanem klasycznych strzelanek, które łączyły prostotę grafiki z głębią rozgrywki, Cultic to pozycja obowiązkowa. Gra nie tylko tętni nostalgią, ale i nowymi pomysłami, które sprawiają, że jest czymś więcej niż tylko hołdem dla przeszłości. Za nieco ponad 40 złotych dostajesz solidną kampanię na kilka godzin oraz tryb przetrwania, który przedłuży rozrywkę na wiele wieczorów.
Jeśli więc tęsknisz za tymi niedzielnymi popołudniami, gdy popijając kompot po obiadku, przed CRT-kiem, a jednocześnie chcesz porządnej dawki adrenaliny - Cultic czeka na ciebie.

Słowo na Niedzielę.
Droga Czytelniczko, Drogi Czytelniku, dochodzimy do momentu, w którym nostalgiczne wspomnienia z szczenięcych lat łączą się z światem pełnego kultystów i krwawych rytuałów, ale też prowokuje do pewnych refleksji.
Czy naprawdę w niedzielne popołudnie, zamiast klepać zdrowaśki podczas gdy w telewizji transmitują "Anioł Pański", powinniśmy odpalać PC-ka i walczyć z cyfrowym złem prochem i ołowiem? Kto z nas, będąc dzieciakiem, nie próbował przekonywać rodziców, aby przesunąć "czas dla Pana Boga” na później, by móc skupić się na "graniu w greu"? Wymijającymi odpowiedziami co mówił ksiądz w kazaniu po powrocie z niedzielnej sumy.
Teraz, dzięki "Cultic", z szelmowskim uśmiechem możesz wrócić do tych dawnych rozterek, choć tym razem nie musisz nikomu tłumaczyć, że walka z pogańskim kultem na ekranie to także swego rodzaju misja. W końcu, czyż nie jest to walka o duszę - nawet jeśli cyfrową?
Czy więc nasi rodzice mieli racje? Czyż gry takie jak Cultic nie są pochwałą okultyzmu? Czy aby nie szatan nie interesował się Twoim dzieckiem? I czyż to nie przemoc jest czymś złym samym w sobie ? A zło jedynie dobrem zwyciężaj?
...
Trudno powiedzieć?
Bo to tylko gry, wirtualna rozrywka?
Czy jest w ogóle istnieje odpowiedź?
Kto ma racje?!
...
Ja chyba jednak wolę skąpać się we krwi, tych których plugawe dusze i tak są skazania na potępienie.
Bowiem budząc się na gnijącym kopcu usypanym z trupów...
... człowiek myślałby tylko ucieczce, albo o...
... zemście.

Dziękuję za lekturę, mob z redakcji Aga i my. >:)
Posted 25 August, 2024. Last edited 25 August, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
10 people found this review helpful
4.8 hrs on record
Godzina: 12:00
Pora: Obiadowa
Projekt: Niedzielna Recenzja pt. TEATR ZŁYCH ZAKOŃCZEŃ - BAD END THEATER
Ocena: 10/10
Recenzja: No, dobra gra. Polecam !!!



Ŵ̴͂̍͒̍̈̈̽̔̃̚ ̣̫͍̹̓Y̸̛͍͚̩̊̓̈̈̋͝͝K̷̨̦̰͖̀͒̀̓̂̉Ŕ̶̨͖̳̙̞̱͉̹̯̗̤̹͉̋̊͆̾̎͒̂̚͘̕̕͝ͅY̴̧͈̳̼̭͍̣̑̋͑̆̌͐̅̒͆̍̈́̈́̄͘͝T̸̨̞͇̰̪̭͛̽͋̀̀̅̈́̔́͊̓̚ͅͅͅ ͍̳O̶͚̟͇̣̝̰̱̦̟͈̻͑͆͂͋͝͝_̶͓̝̬̭̤̱͇̓̀̇̀͛̌̈́̊̀͘ͅN̴̝͖͚̫͍͆́̀͋Ì̵̳̓͐̃̈̿͗Ē̶̛̛̙̪͙̖͇̏̾̐̉̔͛̇̈́́̄͝͝D̶̢̙̝̘́̽͝Z̴̙̩̝̤̘̖̥̞̤͈̱̎̾̂̿̀̏Ǐ̴̡̧̻͕̦͕̖̩̥͐͆̈́̓̏́̇̔̊̆̔͜͝E̵̛̦̘̞͐͜L̷̛͕̪͎̈́̋͌̈́͒̄̈̉̿̅͘͝N̶̨̖͙̹̥̯̞͂̉͛Ÿ̷̡̧̞̺̳̮̙̩̗̐̆́̈̀͘͜ͅ_̴̢͖̤̝̺̻̺̼̥̖͕͚̀̇̊͆͆͒̆̏̔̿́͐̓͌̎E̵̛̼̤͕̦̪͂̓̓̂̊̓́̔̔͆̈́͒R̴̋̑ ̧̞̭̟̜̤̮̳̳͂͛́̓̒̆͆ ̹ͅR̷̡͉̰̒͊͆́̈́͊͐̆̇̅͝͝ ̦͉̼̺͎̺̼̣̦Ö̸̙̼͖͙̳͎̦́R̸͇̯̣̽͂͆͊̐͜͝ ̷̡̧̡̦̰͉̖̗͙̝̯̪̮̩̺̿͛́̔̓̋̈̒͆͌̅͌͆́
̸͌ ̡͉̼̳̦̦̊̿͊̋͐̉̈͗̓̐͝͝
̸͓̯̘̉̄̋W̴̛̲̰̖̪̘͍͙͕̳̭̊̽͑̉͌̍̃̏͘T̷̛̛̋̌͆́̄̊̊̒̈́͌̕ ̡̨̢̰̙̟̘̗̲̺̫̞̈͜ M̴͋̂̉̇̌͐̅͌̓ ͉̳̥͇͜Ã̷̘͚̣̅̄̓̔́͗͜G̸̤͉̰͌̅̐̾̑̋̆͐̀̒̒̀͑A̴͑̄̈́ ̻͚̭͖̬͚͚ͅŅ̶̭͌̊̍͊̒̂̈́̉̍̑͋̋͐̓͘Y̴̛̘͈͎̘̹͈̳͓̣͍͇̮̣̞͗̉́͝ͅ_̷̗̥̯̳͙͓̦̝͖̎̐̈́̿ ̩̗͉͔̗Ŗ̷͉̮̥̝͌̃̀̂̃͐͐̆͛̽̉͑͝͝Ë̵̡̧̟̬̭̩͓͕̖̦̬̝͙̞́͒̓S̴ ̛͚͚̻̀̅̈̇̆̓̈́̀̆̔͑̏͝T̴͚̬̼̻̮͖̭͕̓̀̏͒̈̐̃̔́̕̚̕̚͜͝ͅA̷͇͇̤̞̙̣̪͇̲̼̙̩̅͊̏̍͊̔͂͆͌͑͗̕̕R̷̡̤̗̟͇̩͉̖͘T̷̫̳͚͙̳͙͈̥͕̯̐̒̽̎̒̂̍̍̐̑̽̈́͋͘͘_̵ ̨̩͔̗̾Ŕ̶̦̩̳͍̲͍̻̪̺̯̹̈́͂̎̈͘͝E̸̡̙̽̈́̔̽́͌͒̈́̅͘C̶̋̋̏̑ ̨͇͍͋̐̏̒̇̑̍È̵́̇͛̈́̔̾̈́̑̅̽͌ ̧͇̺̻̜̂͜ͅN̴͓̾̏Z̷͍̼̑̃J̷̢̨̬̜͌́ͅI̶͚̱̭͚͈̝͔̟͇̪̘͙̞͍̅͌͂͘ ̴̢̧̺͈̦͍̖͚̗́̀͛͗̀͐̏͝͝
̷̢̧̫͕̲̫͈̝̯̘͉͉̤̣̰̿̋͋͂
̶͎̼̎͗̈́̒̋͌̀̀̂̉̐̏̈́̍̕W̴̡̧̰͕̬̭̤̝̱̫̙̑̐̊̐͗̆̈́̾̄͂̿͜C̸̊́́͗̂̇͋͊̾̎ ͊̔ ̖̖ͅ ̳̩I̷͒͗̄̌̋̊̈́̂̆ ͕̬̹ͅŚ̸̛̜̻̫̬͙̟̖̰͗́̌̃̓̊̉͆̃́N̶͓͎̻͓̦̮͈̓́͌̾̐͑͆̌͊̅̀̎Ī̴̡̢̯̞͈̱́͌̆͘J̵  ̡̧̡͕̘͎̦̻̤̱̫͑ ̷͓̲̝̥͔̟͇̓̽̍̚ ̨͕͓͙̤̻-̶̖͕̑̋T̷̢̢̰̙̭̗͉̤̫̦̟̘̖̓A̴ ͉̥̲̻̟̥͓̗̞͍̲̓̄͗͛̎̑̊͆̔͑͐͘͝ͅK̸̅͒̀̈́͝ ̫̯̬͇̦̼̂̈́͗̇̉-̴̫̦̮̱̝́̀



Godzina: 12:00
Pora: Obiadowa
Projekt: Niedzielna Recenzja pt. TEATR ZŁYCH ZAKOŃCZEŃ - BAD END THEATER
Ocena: zależna od gustu - Idealna na niedzielny relaks ( choć z odrobiną mrocznej magii )
Recenzja: Patrz niżej ↓

Droga/Drogi Czytelniczko/Czytelniku
Została Ci oto powierzona piecza nad reżyserią występu czterech artystek i artystów w tytułowym TEATRZE ZŁYCH ZAKOŃCZEŃ - kurtyna w górę i zapraszam do lektury.
https://test-steamproxy.haloskins.io/sharedfiles/filedetails/?id=3289086712
Ech, niedziela...
Wyobraź sobie zwyczajne, niedzielne popołudnie - słońce leniwie świeci przez okno ( choć w dniu pisania ów recenzji dziś niedziela wyjątkowo deszczowa ), kawa bulgocze w kawiarce, a Ty szukasz gry, która dostarczy Ci odrobiny fun'u bez zbyt dużego zaangażowania.
BAD END THEATER - ergo. TEATR ZŁYCH ZAKOŃCZEŃ, to jakby odpowiedź na tę niedzielną zagwozdkę, choć z jednym małym zastrzeżeniem - przygotuj się na sporą dawkę zaskakujących end'ów, które mogą pozostawić cię w poczuciu niedosytu, lub zmieszania.

TZZ lub BET.
Ta wizualna nowelka, zgrabny indyczek, stworzony przez niezależnego dewelopera NomnomNami w 2021 roku, który przyciąga uwagę nie tylko uroczą, pikselową grafiką, ale i intrygującym pomysłem na gameplay. Zamiast prostych, oczywistych szczęśliwych zakończeń, w BAD END THEATER czekają na Ciebie różne smutne, czasem wręcz brutalne kresy. Ale to właśnie czyni tę kameralną grę tak wyjątkową - każde podejście jest inne, a każdy wybór prowadzi do nowych, nieoczekiwanych konsekwencji. Choć jeśli obierzesz podobne tory z pewnością wielokrotnie ujrzysz to samo zakończenie.

Główne postacie dramatu.
Rozpocznij swój spektakl, wybierając jedną z czterech postaci - Bohatera, Panienkę, Podwładnego lub Suwerena - i zanurz się w świat inscenizacji, gdzie każde działanie ma swoje reperkusje. Z kaym wyborem aranżujesz zupełnie nową ścieżkę fabularną dla twoich milusińskich. Gra wymaga wielokrotnego przechodzenia przez tę samą historię, odkrywając za każdym razem nowe aspekty fabuły i charakterów. To jak układanie puzzli - każda decyzja przynosi nowe kawałki układanki, odsłaniając przed Tobą kolejne nieznane ścieżki.

Atraktory i wzory.
Co więcej, TEATR ZŁYCH ZAKOŃCZEŃ oferuje coś na kształt "mapy wyborów", ścieżek które rozgałęziają się w diagram pnący się niczym drzewo genealogiczne tzw. - flowchart, który pomaga zorientować się, jakie wybory mogą prowadzić do nowych zakończeń. To przydatne narzędzie sprawia, że odkrywanie nowych ścieżek jest mniej chaotyczne, a przy tym zachowuje radość z sukcesywnej eksploracji tajemnic gry. Acz nie można zapominć, iż gra zyskuje na...
... Czynniku chaosu.

Małe jest piękne.
Pod względem wizualnym, tytuł jest minimalistyczny, w stylistyce pikselowy acz, urokliwy i co najważniejsze - spójny w swej konwencji rodem produkcji z legendarnego SNES-a. A chiptune’owa muzyka idealnie dopełnia całości do retro klimatu, prezentowaną przez ów kameralną igraszkę.
https://test-steamproxy.haloskins.io/sharedfiles/filedetails/?id=3289086950
Plot-twisty w plot-twistach.
BAD END THEATER to gra, która łączy czarny humor z tragikomiczną autoironią. Produkcja bawi się konwencją znaną z sztampowych dzieł z ram D&D i łamie RPG-owe stereotypy na każdym kroku. Świadoma swojej bezkompromisowej natury, gra żartuje z utartych opowieści, które uderzają swoja wtórnością, dodając im nowy, niepowtarzalny i groteskowy wymiar. Każda postać i każde zakończenie to jakby osobny akt na scenie absurdów ( Szekspir byłby dumny ), i gdzie "happy end” jest raczej ponurym gagiem.
Z każdą decyzją, z każdym zwieńczeniem wycinka historii danego "aktora/aktorki", coraz głębiej wnikasz w ironicznie przedstawiony koszmarek, gdzie tragizm i satyra wespół idą ze sobą w parze.

Kurtyna w dól.
BAD END THEATER, czy też - TEATR ZŁYCH ZAKOŃCZEŃ, to świetna gra na nie tylko, niedzielne popołudnie, to wprost idealny tytulik na każdy dzień - oferuje krótkie, intensywne sesje pełne 'angielskiego humoru', które można dostosować do własnego rytmu i bawić się przeplatanymi w supły zależności, wątkami bohaterów.
Jeśli szukasz gry, która wciągnie Cię w swoje dziwaczne, ale wciągające opowiastki, i nie przeszkadza Ci odrobina smutku przemieszanego z bezpretensjonalnym żartem , ten tytuł jest jak najbardziej wart Twojej uwagi.

Dziękuję za lekturę, mob z redakcji Aga i my. :)

https://www.youtube.com/watch?v=TGQ5CoIdHs4
Posted 14 July, 2024. Last edited 14 July, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
7 people found this review helpful
50.6 hrs on record (48.1 hrs at review time)
https://www.youtube.com/watch?v=iBcxJABaM8E

Droga/Drogi Czytelniczko/Czytelniku.

Ori and the Will of the Wisps - wybitne dzieło myśli growego artuzmu i kunsztu gamedevelop’ingu, wydane w 2020 roku przez Moon Studios, to bezpośrednia kontynuacja części pierwszej - Ori and the Blind Forest. I tak jak protoplasta, jest to arcypiękny, zręcznościowy platformer z elementami metroidvanii, tak cudny, tak przejmujący...
...który z każdym kadrem, tembrem i momentem gameplay'u, równie zręcznie wprowadza w meandry baśni i magii świata przedstawionego, którego powab oraz głębia urzekają, szokują, napawają zachwytem i chwytają za serce. Chcę przez to napisać, iż ten być może hiperbolizm admiracji, jest spowodowany cyklicznymi powrotami do tego tytułu częstokroć aby wypełnić fotozmysły i nasycić muzykalność.
To gra, która nie tylko bawi, ale również porusza najgłębsze zakamarki serca, stając się czymś więcej niż tylko rozrywką - jest przeżyciem, odyseją i nauką, której nie można zapomnieć. I mam nadzieję, że nie zapomnę jej nigdy.
Witam Cię do bezspoilerowej recenzji - Ori and the Will of the Wisps.


***

Już od pierwszych chwil, gdy na ekranie pojawia się delikatna sylwetka Ori'ego, jego przyjaciół, a także nowo narodzonego członka ichniego stadka. Można poczuć, że jest się świadkiem czegoś wyjątkowego. Grafika, która w Ori and the Blind Forest była już na najwyższym poziomie, tutaj osiąga nowy, rzadko spotykany pułap pietyzmu i artyzmu zarazem. Każda scena to małe arcydzieło, każda lokalizacja oddycha tchnieniem życia i emocjami poprzez barwy, celebrującą grę świateł i cieni.
Zmienne krajobrazy, od mrocznych jaskiń po migotliwe, tętniące życiem lasy, są przedstawione z taką dbałością o szczegóły, że każda minuta spędzona w tym świecie to prawdziwa uczta dla oczu.

Muzyka, skomponowana przez Garetha Cokera, to osobny rozdział tej metafizycznej opowieści. Ścieżka dźwiękowa płynnie przechodzi od subtelnych, melancholijnych tonów do epickich, podniosłych utworów, doskonale oddając nastrój każdej chwili. Melodie i ambienty te towarzyszą w chwilach triumfu i porażki, są wyrazem tego co ożywia cały anturaż planu na którym rozgrywają się growe rozdziały licznych postaci spotykanych na drodze protagonisty. i wprowadzając głębiej w emocjonalny świat przedstawiony. Każda fonia jest jak pociągnięcie pędzla mistrza malarstwa, tworząc melodyjny obraz pełen kolorów i emocji.

Gameplay w Ori and the Will of the Wisps to czysta przyjemność. Mechanika poruszania się Ori'm jest płynna, precyzyjna i intuicyjna. Skoki, biegi, uniki - wszystko to sprawia, że przemieszczanie się i walka twym dzielnym duszkiem jest niczym taniec, pełen gracji i elegancji - finezja i responsywność połączona z precyzją.
I w porównaniu do poprzedniczki, w części drugiej wprowadzono zupełnie nowe umiejętności i mechaniki walki z niemilcami, co dodaje głębi i różnorodności, sprawiając, że każda konfrontacja jest ekscytująca i satysfakcjonująca.
Oprócz tego, Ori nie tylko zwinnie wspina się, nurkuje, wykonuje podwójne susy, chwyta się biczem elementów otoczenia czy wzbija się niczym rakieta z wodnej toni lub podłoża, ale też używa szerokiego wachlarza świetlistych broni czy skilli.
Od znanego odwracania ataków, podstawowego ostrza, poprzez ciskane potężne włócznie, łuki na wielkich młotach zdolnych odblokowywać niektóre przeszkody czy bariery terenowe kończąc. I jest tego znacznie więcej, a arsenał ten utensylii poszerzysz w toku rozgrywki/fabuły.
Mechanika gry, pełna płynnych animacji i precyzyjnych ruchów, daje poczucie kontroli i satysfakcji. Walka jest dynamiczna i wymagająca, ale zawsze sprawiedliwa. Każdy przeciwnik, od najmniejszych stworzeń po potężne bestie, stanowi wyzwanie, które wymaga zręczności i strategii. I nie można zapomnieć o systemie progresu, inwentarza, handlu jak i rozbudowie wioski - Źródlanej Polany, poprzez znajdowane zasoby rozrzucone po mapie. Jest co robić.

Na wyróżnienie zasługuje fabuła. Ori and the Will of the Wisps, to opowieść o przyjaźni, poświęceniu i nadziei, która porusza do głębi. To intymna i bardzo niewinna baśń.
Postacie, które spotykasz na swojej drodze, są pełne życia i charakteru, a ich losy splatają się z przygodą protagonisty w sposób, który sprawia, że naprawdę się o nie troszczysz. To historia, która nie boi się dotykać trudnych tematów, tak boleśnie dotkliwych. Chwil, w których wędrówka Ori'ego przez malownicze, lecz pełne niebezpieczeństw krainy, co zapiera dech w piersiach, a jednocześnie porusza do głębi.
Gra nie boi się stawiać przed trudnymi decyzjami i emocjonalnymi wyzwaniami, które sprawiają, że historia staje się jeszcze bardziej porywająca.

Szczególną uwagę warto poświęcić bohaterom, których spotykasz na swojej drodze. Każda z postaci ma swoją własną historię, pełną radości i smutku, wzlotów i upadków. Obecność postaci takich jak Kwolok - dumny i mądry strażnik lasu, czy Naru - pełną miłości i ciepła opiekunkę najmniejszych z leśnych stworzeń, czuć głębokie więzi, które z nimi tworzysz. To właśnie dzięki takim charakterom świat ten wydaje się tak prawdziwy i pełen życia.
Pełen nadziei.

Kiedy gra wprowadza w mroczne zakamarki, takie jak rozpadające się ruiny czy złowrogie bagna, robi to z niesamowitą finezją. Atmosfera staje się gęsta i pełna napięcia, a każdy krok naprzód jest obarczony ryzykiem. Jednak nawet w najciemniejszych chwilach gra nie zapomina o wspomnianej Nadziei. Świetlisty blask Ori’ego, symbolizujący czystość i dobroć, jest jak latarnia w mroku, prowadząc las ku lepszemu.

Jednak prawdziwym sercem Ori and the Will of the Wisps jest jej przesłanie. To opowieść o odwadze i determinacji, o miłości która przetrwa wszystko i o światłości, która nigdy nie gaśnie, nawet w najciemniejszych chwilach. To gra, która pokazuje, że warto walczyć o to, co dla nas ważne, i że nadzieja zawsze znajdzie drogę, nawet gdy wszystko wydaje się stracone.

A gdy docierasz do końca tej niezwykłej podróży, zostajsz poczuciem spełnienia, ale też z nutą melancholii. Bo choć historia Ori'ego dobiega końca, jej echa pozostaną z Tobą na długo. Ori and the Will of the Wisp" to nie tylko gra - to doświadczenie, które zmienia, wzbogaca i pozostawia trwały ślad w sercu każdego, kto miał szczęście je przeżyć.

I choć brzmi to jak frazes - to nie tylko gra.
To podróż przez krainę marzeń, która zachwyca, wzrusza i inspiruje. To hołd dla piękna, które można znaleźć w każdej, nawet najciemniejszej chwili. To dzieło, które przypomina, jak potężne mogą być gry jako medium artystyczne, zdolne do poruszania serc i umysłów.

Misternie utkany szatami barw, nut i uczuć Ori and the Will of the Wisps, to tytuł w którym zanurzasz się w świat, który żyje, oddycha i śni. I choć podróż Ori’ego pełna jest wyzwań i niebezpieczeństw, każde zwycięstwo smakuje tu wyjątkowo słodko. Bo to gra, która nie tylko bawi, ale przede wszystkim wzbogaca duszę w świecie gier, gdzie często króluje pośpiech i powierzchowność.
Ori and the Will of the Wisps - przypomina nam, co naprawdę się liczy.
To pieśń pochwalna dla piękna, delikatności i głębokich emocji. To kolejny dowód na to, że gry mogą być prawdziwą, PRAWDZIWĄ sztuką, poruszającą myśl, serce i duszę.

Bowiem jeśli padasz siódmy raz, powstań po raz ósmy - To zawołanie nadziei.


"Zupełnie jak w bohaterskich opowieściach. Tych naprawdę ważnych. Mrocznych i pełnych grozy. Baliśmy się poznać ich zakończenie. Bo czyż koniec może być szczęśliwy? Czy świat będzie taki jak dawniej choć stało się tyle zła? Ale w końcu zły czas przemija. Usuwa się w cień. Nawet mrok przemija. Przyjdzie nowy dzień, a kiedy wejdzie słońce, tym czystym rozbłyśnie światłem. Te opowieści zapadały w pamięć. Nawet jeśli byliśmy zbyt mali by pojąć ich sens.
Ale wydaje mi się, że teraz go pojmuję. Teraz wiem. Bohaterowie tych opowieści mogli zawrócić, ale nie chcieli. Szli naprzód. Ponieważ mieli wiarę. A w co my wierzymy?
W to, że jest trochę dobra na tym świecie.
I że warto o nie walczyć."
~ J.R.R. Tolkien
Posted 25 June, 2024. Last edited 25 June, 2024.
Was this review helpful? Yes No Funny Award
< 1  2  3 ... 16 >
Showing 1-10 of 154 entries